Alek miał tłumaczyć na język rosyjski słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zadaniem Marka była ochrona Pierwszej Damy, Marii Kaczyńskiej.
Okrutny los sprawił, że zadania nie wykonali. Nie było też przygotowywanej przez wiele tygodni uroczystości na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu, w 70. rocznicę sowieckiej zbrodni. I nie było oficjalnej wizyty głowy polskiego państwa w miejscu stracenia wiosną 1940 r. ponad 4000 polskich jeńców z obozu w Kozielsku. O godz. 8.41 samolot Tu-154M, wiozący polską delegację, rozbił się we mgle tuż przed lotniskiem w Smoleńsku.
Wśród 96 ofiar katastrofy byli też oni: bydgoszczanin Aleksander Fedorowicz, prezydencki tłumacz i pochodzący z Dziewierzewa (pow. nakielski) Marek Uleryk, oficer Biura Ochrony Rządu.
***
8 kwietnia 2010 r. Aleksander zadzwonił do koleżanki: - Oglądaj mnie w Katyniu, będę przy boku prezydenta - powiedział. Za kilka tygodni z przyjaciółmi miał wystartować w maratonie w Szklarskiej Porębie.
Już nie pobiegł...
Piętnaście lat temu Marek spędził święta wielkanocne w rodzinnym domu w Dziewierzewie. Zapowiedział, że niebawem przyjedzie na długi urlop. Z przyjaciółmi umawiał się na ryby. Bo łowienie było jego wielką pasją.
Na łowisko już się nie wybrał...
***
Aleksander Fedorowicz urodził się w Bydgoszczy w 1971 r., kończył V Liceum Ogólnokształcące.
- Aluś jeszcze w szkole podstawowej został zawodnikiem Kolejowego Klubu Wioślarskiego. Pływał na "skiffie". Wywalczył mistrzostwo Polski w kategorii juniorów młodszych - wspominał Dariusz Fedorowicz, brat Aleksandra.
Na początku lat 90. odbył studia dyplomatyczne jako stypendysta rządu RP w moskiewskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych. Potem trafił do służby zagranicznej. Był wicekonsulem w Uzbekistanie. Wraz z przyjacielem założył kancelarię tłumaczy przysięgłych (władał pięcioma językami).
- Pogodny, niezwykle serdeczny człowiek - tak Alka wspominali przyjaciele.
Aleksander Fedorowicz spoczął 20 kwietnia 2010 r. na cmentarzu przy ul. Toruńskiej w Bydgoszczy.
***
21 kwietnia 2010 r. w Dziewierzewie odbył się pogrzeb ppor. Marka Uleryka. - Urodził się w święto Trzech Króli, co zapowiadało, że będzie wędrowcem – mówił nad grobem ks. Alfred Lugiert, proboszcz miejscowej parafii.
I wędrował, chroniąc innych…
Marek Uleryk, rocznik 1975 (urodził się w Żninie) w BOR pracował od 2003 r. Spokojny, niezwykle sprawny, miał naturę prawdziwego sportowca. Uprawiał sport ekstremalny. Był skoczkiem spadochronowym WKS „Zawisza Bydgoszcz” , dwukrotnie zdobywał tytuł mistrza Polski w wieloboju spadochronowym. Był też instruktorem spadochroniarstwa i oddał około tysiąca skoków. Jego żywiołem było powietrze.
Kończył prawo i administrację na Uniwersytecie Warszawskim.
- Spokojny, wspaniały sportowiec - mówił na pogrzebie przełożony Marka. W 2011 r. na budynku Zespołu Szkół w Dziewierzewie odsłonięto tablicę upamiętniającą ppor. Marka Uleryka. Pięć lat później tragicznie zmarły oficer BOR został patronem Szkoły Podstawowej w tejże miejscowości.
10 kwietnia mija 15 lat od najtragicznej - w powojennej historii Polski – katastrofy lotniczej, w której śmierć poniosło 89 członków państwowej delegacji z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie i 7 członków załogi. Do dziś w tej sprawie jest wiele znaków zapytania.
