Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Przybielski nie żyje

(my)
To jedno z jego ostatnich zdjęć, z sesji nagraniowej projektu PP2
To jedno z jego ostatnich zdjęć, z sesji nagraniowej projektu PP2 Fot. Jarosław Pijarowski
Środowisko artystyczne zdruzgotała w środę informacja o śmierci Andrzeja Przybielskiego, jednego z najważniejszych polskich trębaczy jazzowych.

Bydgoszczanin rozpoczynał swoją karierę w latach sześćdziesiątych. W 1969 roku został laureatem "Jazzu nad Odrą". Później współpracował m.in. z Czesławem Niemenem, Tomaszem Stańko, Stanisławem Soyką, Andrzejem Kurylewiczem, Józefem Skrzekiem oraz młodym pokoleniem artystów awangardowych z Tymonem Tymańskim na czele. Był postacią wyjątkową, legendarną, bohaterem niezliczonych awanturniczo-łobuzerskich anegdot, ale przede wszystkim wielkim artystą.

- Miał ostatnio poważne kłopoty, zalegał z czynszem, chcieli go eksmitować. Pomagaliśmy mu, chcieliśmy uregulować dług, poprosić władze, żeby nie wyrzucano go z mieszkania. Pamiętam, że kiedy ruszały "Trytony", mieszkała nad klubem rodzina, która skarżyła się na hałas, bo jazzmani grali tam całymi nocami. Andrzej, bardzo zaangażowany w ten projekt, zapytany o samopoczucie, odpowiedział wtedy kultowym w środowisku tekstem: "Niedobrze, bracie... Fala zastrzeżeń popłynęła kanałami administracyjnymi..." - wspomina Józef Eliasz, muzyk i przyjaciel Przybielskiego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska