Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antoni Macierewicz to wie. Partia bez mitu nie istnieje

Karina Obara
Karina Obara
Odczytywanie „Apelu smoleńskiego”, który uznaje tych, którzy zginęli w katastrofie lotniczej za poległych, stał się stałym punktem podczas uroczystości państwowych z udziałem wojska.
Odczytywanie „Apelu smoleńskiego”, który uznaje tych, którzy zginęli w katastrofie lotniczej za poległych, stał się stałym punktem podczas uroczystości państwowych z udziałem wojska. Karolina Misztal
Czy właściwe jest odczytywanie „Apelu smoleńskiego”, który narzucił minister Antoni Macierewicz? I dlaczego PiS-owi na tym tak bardzo zależy?

Odczytywanie „Apelu smoleńskiego”, który uznaje tych, którzy zginęli w katastrofie lotniczej za poległych, stał się stałym punktem podczas uroczystości państwowych z udziałem wojska. Tak zdecydował Antoni Macierewicz, nawet jeśli jeszcze nie udowodnił (za pomocą komisji śledczej), że katastrofa była celowym działaniem Rosjan. Apel, który powinien być złożeniem hołdu zmarłym, stał się więc polem do politycznych spekulacji, a nawet powodem do wyrażania żalu przez np. powstańców czy tych, którzy przeżyli obozy koncentracyjne.

Zdaniem politologa z UMK dr. Marcina Czyżniewskiego sprawa Smoleńska jest dziś jedną z najważniejszych osi podziałów politycznych w Polsce i tematem mocno definiującym przynależność do obozu zwolenników i przeciwników obecnego rządu. - Szczególnie mocno buduje tożsamość i utrzymuje emocje polityczne po stronie rządzących i ich zwolenników - mówi. - Stawianie kolejnych pomników czy odczytywanie nazwisk ofiar katastrofy w apelach poległych nie jest jednak tylko próbą podtrzymywania nastrojów przychylnych władzy. Sądzę, że osoby, które o tym decydują mają poczucie misji przywracania jakiejś historycznej sprawiedliwości. Niezależnie od motywów i szacunku należnego wszystkim, którzy zginęli w Smoleńsku uważam, że wplatanie ofiar katastrofy - prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dowódców wojskowych i duchownych - do apelów odczytywanych przy okazji uroczystości, które nie mają nic wspólnego z tą tragedią, przyniesie odwrotny skutek do zamierzonego.

Politolog uważa, że takie postępowanie obecnej władzy już na dobre sprawi, że Smoleńsk będzie kojarzył się tylko z polityką i kiedy zmienią się rządzący, pamięć o tamtej tragedii będzie jedną z pierwszych ofiar budowy postpisowskiej Polski. - Pamięć o katastrofie Smoleńskiej powinna nas łączyć, tak jak w pierwszych dniach po tej tragedii, tymczasem podzieliła nas na dobre, a sprawa apelu smoleńskiego tylko ten podział pogłębia - ubolewa.

Dagmara Chraplewska-Kołcz, sympatyczka KOD jest przekonana, że nie ma żadnego uzasadnienia w odczytywaniu apelu smoleńskiego przy okazji każdego apelu i uroczystości z udziałem wojska.

- Co więcej, stosowanie się do polecenia Antoniego Macierewicza w miejscach takich, jak obóz koncentracyjny, czy miejsca kaźni i męczeństwa poległych i pomordowanych w czasie II wojny światowej jest niestosowne i złe - twierdzi. - Zawłaszczanie pamięci o poległych i ofiarach oraz dowolne i bezrefleksyjnie jej mieszanie spowoduje, że tak, jak temat patriotyzmu stał się obecnie wariacją siły i przemocy, uzupełnionej gadżetami w stylu kij bejsbolowy z symbolem PW, tak pamięć historyczna, czyli to, co uczy szacunku do ludzi i ojczyzny, wrażliwości i empatii, niedługo będzie tylko pustym przekazem.

Pustym niestety także w odniesieniu do ofiar 10 kwietnia 2010r. Bo dla PiS apel, to kolejny plan rewizji historii, bohaterów i ważnych wydarzeń z nimi związanych.

- I tworzenie bohaterów i historii od nowa, bo przecież jeżeli „opinia” będzie wystarczająco często i z odpowiednią oprawą powtarzana, to po kolejnym apelu, może stać się „faktem” - dodaje Dagmara Chraplewska-Kołcz.

Dlaczego PiS tak zależy na odczytywaniu „apelu”?
Dr Wojciech Peszyński, politolog z UMK dostrzega, że w obozie PiS również nie ma jednomyślności w sprawie odczytywania „apelu”. Na pewno nie jest jego zwolenniczką Marta Kaczyńska, córka zmarłej tragicznie pary prezydenckiej. Wyraźnie sprzeciwiła się „apelowi” podczas 72. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. - Antoni Macierewicz na prośbę powstańców ograniczył też wtedy odczytywanie nazwisk „poległych w Smoleńsku” do pięciu - przypomina dr Peszyński. - Nie wykluczam, że PiS może ustawą zalegalizować apele smoleńskie. W budowaniu mitu założycielskiego (w myśl zasady: kontynuujemy dzieło tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego), PiS jest bardzo skuteczną partią. A polityka, czego nie rozumiała Platforma Obywatelska, nie może funkcjonować bez mitów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska