https://pomorska.pl
reklama

Apetyt na Titanica

Adam Willma
Recesja? Jaka recesja? Na najdroższe towary w polskich sklepach trzeba zapisywać się w kolejkę. Gdyby dealerzy mieli towar, sprzedaliby nawet trzy razy więcej luksusowych limuzyn.

     Janusz Michalski, dyrektor handlowy warszawskiej firmy Centrum - Service ma nie lada powód do zmartwienia: - Moim problemem jest brak samochodów. Producent nie nadąża za popytem. Najgorzej jest z najnowszym sportowym mercedesem SL za około 120 tysięcy euro. Pięknie schodzą, tylko co z tego, jeśli jest ich stanowczo za mało? Hitem są też samochody klasy E. Ich również sprzedałoby się kilka razy więcej, ale jesteśmy bezradni.
     Luksus na kółkach
     
Paweł Rybak, szef sprzedaży w salonie Edmarku specjalizującym się w luksusowych samochodach amerykańskich, szacuje, że sprzedaż w stosunku do ubiegłego roku wzrosła o około 40 procent. - Hitem są voyagery (130 tys. zł), których w ubiegłym roku sprzedało się około 700 i grand cherokee (230 tys. zł), których "schodzi" rocznie około 200. bardzo dobrze sprzedają się też chryslery 300M (100-160 tys.) - _wylicza Rybak.
     Podobną tendencję zauważają inni dealerzy - jeśli na coś liczyć, to na auta najdroższe. Tu kryzysu nie widać. Większość takich kosztownych cacek (w zależności od marki od 40 do 80 procent) kupowanych jest jako własność firm. Ale nie brakuje nabywców ze świata artystycznego, lekarzy i prawników.
     
- Wykrystalizowała się grupa nabywców luksusowych samochodów. Coraz mniej jest klientów, którzy dominowali w poprzednich latach - takich, którzy za pierwsze duże pieniądze kupowali sobie mercedesa, a później bankrutowali - twierdzi Janusz Michalski. - Dziś naszymi klientami są raczej firmy o ustabilizowanej pozycji, solidne, okrzepłe na rynku. To są ludzie, którzy mają swoją luksusową markę i nie zmieniają jej.
     Wszystkie pióra królowej
     
Również Bogusław Janusz, właściciel bydgoskiego sklepu "Businessman" specjalizującego się w ekskluzywnych piórach wiecznych uważa, że grupa odbiorców luksusowych dóbr już się wykrystalizowała: - _Dla tych ludzi zakup pióra wartego kilka tysięcy złotych nie jest niczym niezwykłym. To koszt funkcjonowania w biznesie.

     Największym wzięciem cieszy się limitowana seria papieska firmy Montegrappa, ale klienci już dopytują się o najnowsze parkery wyprodukowane z okazji 50-lecia panowania królowej Elżbiety. Najdroższy model pióra sprzedany w ubiegłym roku w "Businessmanie" kosztował 7 200 zł.
     Puste półki
     
Recesji nie widać również w warszawskim "La Boutique Suisse" specjalizującym się w markowych zegarkach. - Owszem, bardzo zmniejszył się popyt na popularne modele, na przykład tanie (1,7 tys. zł - red.) longinessy. To były zegarki kupowane na gwiazdkę przez co zamożniejszych właścicieli niewielkich firm. Przed paroma laty sprzedawaliśmy kilka takich zegarków dziennie, dziś ta sama liczba rozchodzi się w kilka tygodni - wylicza szefowa butiku Joanna Nowosadzka. - Luksus jednak ma się dobrze. Standardem w naszym sklepie są zegarki po 40-100 tysięcy złotych. Sprzedaje się ich kilkadziesiąt rocznie. Najdroższy, jaki sprzedaliśmy już po "rosyjskich czasach" kosztował 200 tysięcy.
     "Rosyjskie czasy" skończyły się 4-5 lat temu. Wówczas zaporą dla rosyjskich klientów nie były nawet zegarki po 500 tysięcy złotych.
     - Naszym słabym punktem jest brak towaru na półce. Niestety, fabryka Philipe'a Patka produkuje rocznie około 15-20 tysięcy zegarków i nie jest w stanie obdzielić wszystkich zamówień. To powoduje "ssanie" na rynku - klient musi czekać nieraz nawet kilka miesięcy. Wielu nie ma cierpliwości i jedzie na zakupy do Berlina - ubolewa Joanna Nowosadzka.
     W ostatnich paru latach w "La Boutique Suisse" pojawił się nowy typ klienta. - To już nie wielbiciele poszczególnych marek, ale trzydziestolatkowie, którzy z bólem zdejmują z ręki swoje casio albo timeksy i kupują zegarki za kilka lub kilkanaście tysięcy - mówi Joanna Nowosielska. - Robią to bez przyjemności, bo tego wymagają od nich przełożeni. Muszą wyposażyć się jeszcze w płaszcz za kilka tysięcy, firmową teczkę, buty, koszulę, bo inaczej nie mogą funkcjonować w świecie biznesu. Ci ludzie w piątek po południu z przyjemnością założą casio, bo czasomierz jest przez nich postrzegany jako element umundurowania.
     Na podbój Ameryki
     
Jarzmo, w jakie wtłaczani są ludzie zamożni, wymaga również wylegitymowania się wakacjami spędzonymi w modnym miejscu. Przy wielkim kryzysie w branży turystycznej półka z najdroższymi ofertami cieszy się niesłabnącym wzięciem. W agencji 5 Stars Club przebojem są wyjazdy "Atlantyk-Pacyfik", czyli objazdowa wycieczka po USA. Oferta chwyciła i firma wysyła turystów na wyprawę (za około 3 tysiące dolarów) kilka razy w roku. Ostatnim krzykiem mody jest Zanzibar, wielkim powodzeniem cieszą się również wyjazdy na Dominikanę (8-10 tys. złotych).
     Żadna forma wypoczynku nie ma jednak tylu zwolenników wśród członków top-class, jak rejsy superluksusowymi wycieczkowcami. Pływające w okolicach Karaibów Voyager, Explorer czy Adventure of the Sea oferują na pokładzie wszelkie luksusy. Parotygodniowa eskapada na współczesnym Titanicu kosztuje 5-6 tysięcy dolarów w zależności od kabiny. W ubiegłym roku wakacje spędziło na nich kilkuset Polaków.
     - Ogromnym powodzeniem cieszą się również rejsy wzdłuż wybrzeża Afryki albo Australii - mówi przedstawiciel agencji Marco Polo. - Wzrost w tym segmencie rynku jest zdecydowany i wyraźny, dlatego liczymy, że w tym roku pojawią się pierwsi polscy chętni na rejs na Antarktydę i Grenlandię. Do tej pory nie znalazł się klient na 108-dniowy rejs dookoła świata (144 tys. dolarów). Przypuszczam, że nie wynika to z braku pieniędzy, a wyłącznie z tego powodu, że rzadko który biznesmen może pozwolić sobie na 3-miesięczne "wyjście z obiegu".
     Dr KRZYSZTOF OLECHNICKI, socjolog: - Istnieje w socjologii koncepcja "plemion rynkowych". Kupując pewnego typu towary nabywamy nie tylko produkt, ale również wartość dodatkową - pewnego typu grupową tożsamość. Kupując odpowiednią odzież, drogie zegarki, samochody, manifestujemy swoją przynależność do "plemienia" biznesmenów. To zapewnia nam zastępczą tożsamość, której nam brakuje w życiu. Jedynym kryterium dostępu do tych "plemion" jest kryterium ekonomiczne - nie ma znaczenia twoja rasa, religia, przynależność klasowa, ważna jest twoja kasa. U bardzo bogatych pojawia się trend do kupowania dóbr absolutnie niepowtarzalnych: dlatego firmy wypuszczają krótkie serie towarów, dzięki którym bogaci mogą odróżnić się od tych, którzy kupują towary seryjne. Oczywiście kupowanie zegarka za 15 tys. złotych nie zawsze daje satysfakcję. Często wymuszone jest presją grupy, która wymaga od swojego uczestnika okazywania statusu społecznego przy pomocy symboli. Co z tego, że jesteś bardzo bogaty, skoro ubierasz się jak zwykły przechodzień. Musisz zamanifestować swoją pozycję tym czym jeździsz, a nawet tym co i gdzie jadasz. Istnieje jednak i odwrotna tendencja. W Teksasie żyją setki milionerów wywodzący się z rodzin zwykłych poganiaczy bydła. Ci poganiacze dokopali się onegdaj ropy naftowej i stali się bajecznie bogaci. A jednak ich potomkowie chodzą w dżinsach, kapeluszach, jeżdżą starymi terenówkami. Trzeba jednak być nieprawdopodobnie bogatym, żeby nie przejmować się sygnalizowaniem swojego statusu. Polska klasa wyższa jeszcze chyba nie doszła do tego poziomu.

Biznes

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Zmiany w zwolnieniach z abonamentu RTV. Te osoby także nie muszą go płacić

Zmiany w zwolnieniach z abonamentu RTV. Te osoby także nie muszą go płacić

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska