Na razie jest cudownie! - tak ciepłą zimę ocenia Czesław Degórski, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Kopernik" w Toruniu.
- Początek roku wszystkim dał się we znaki, mieszkania były ogrzewane nawet w kwietniu, więc dobrze że chociaż ten grudzień jest cieplejszy. Przynajmniej koszty ogrzewania - które i tak były wyższe o kilka procent niż w poprzednich latach - jeszcze nie wzrosną. To samo dotyczy odśnieżania, za które w tym roku zapłaciliśmy około 200 tysięcy złotych - dodaje.
- Niektórzy klienci przychodzą po węgiel z reklamówkami - mówi Mirosław Wilemski, właściciel grudziądzkiego składu opału. - Bywa, że kupują po zaledwie 10-20 kilogramów. Obroty bardzo spadły. W dodatku nie ma śniegu, więc łatwiej nazbierać chrustu. Czasami nawet w parku widzę ludzi zbierających gałęzie.
Zysku z dachu nie zdejmą
Grzegorz Przesławski, szef bydgoskiej firmy Everest, woli gdy zimą sypnie śniegiem. Bo jego przedsiębiorstwo prac alpinistycznych najlepszy interes robi na odśnieżaniu dachów. - Najlepiej dla nas jest wtedy, gdy nagle spadnie dużo śniegu i dostajemy sporo zleceń na oczyszczenie dużych powierzchni - dodaje. Na razie takich zleceń brak, są za to te dotyczące remontu elewacji, kominów.
Bo ciepła zima przedłużyła sezon na prace remontowe i budowlane. - Bardzo nas to cieszy, ponieważ nawet w okresie między świętami możemy pracować pełną parą - mówi Marek Gotowski, właściciel bydgoskiej firmy budowlanej.
Pamięta, że w latach 90. minionego wieku też były ciepłe końcówki roku. - Wtedy tak bardzo przyzwyczailiśmy się do pracy w grudniu, że kolejne chłodniejsze zimy były niemal zaskoczeniem - wspomina z uśmiechem.
Za ciepło na armatkę
- Taka pogoda bardzo negatywnie wpływa na budżet naszego parku, ponieważ nie możemy uruchomić stoku narciarskiego - mówi Sandra Ty-zyno, rzeczniczka Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku "Myślęcinek" w Bydgoszczy. - Nie możemy włączyć armatki śnieżnej, bo jest za ciepło. A dochód ze stoku jest "podporą" naszego budżetu, na Ogrodzie Fauny Polskiej tyle nie zarobimy.
Rośliny nie
Tak ciepły grudzień martwi rolników. O oziminy boi się m.in. Krzysztof Wilgosiewicz z miejscowości Wielowiczek (pow. sępoleński): - Jest tak ciepło, że zboża wciąż rosną i jeśli nagle nadejdzie mróz, to straty na polach będą duże.
- Może być problem - przyznaje Marek Radzimierski z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, Oddział w Przysieku. Jego zdaniem jesienią, gdy było chłodniej, metabolizm roślin zwolnił. Ostatnio jednak niektóre rośliny zaczęły szybciej rosnąć, wegetacja przyspieszyła.
- Dodatnie temperatury o tej porze roku mogą rozhartować niektóre oziminy - wyjaśnia doradca. - Najgorzej byłoby, gdyby nagle nadeszła mroźna, wietrzna i bezśnieżna zima. Wtedy wiele roślin może tego nie przetrwać. Dotyczy to także sadów.
Dlatego rolnicy liczą, że najpierw spadnie śnieg. Mają nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja sprzed dwóch lat, gdy niektórzy kujawsko-pomorscy gospodarze stracili wszystkie zboża ozime, rzepak.
Czytaj e-wydanie »