Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biblioteka on-line

Rozmawiała: Iza Wodzińska
Lech Kamiński

     Rozmowa z BOŻENĄ BEDNAREK-MICHALSKĄ wicedyrektorem Biblioteki Głównej UMK
     - Stworzona przez Ministerstwo Nauki i Informatyzacji Polska Biblioteka Internetowa ma, zdawałoby się, same plusy - internetowy dostęp do książek to szansa dla biednych szkół na prowincji, niezamożnych studentów i wszystkich, dla których kupno książek jest finansowym problemem. Wielu bibliotekarzy ma jednak do PBI stosunek sceptyczny. Pani też.
     - Na całym świecie tworzeniem cyfrowych bibliotek zajmują się specjaliści od udostępniania zbiorów. U nas nie - budowaniem PBI zajęli się urzędnicy, którzy, mimo naszych starań, w ogóle nie zaprosili bibliotekarzy do współpracy. To ewenement na skalę światową, niestety wyróżniający nas raczej negatywnie. Wszystkie biblioteki cyfrowe na świecie tworzone są przez wielkie książnice - narodowe, akademickie bądź publiczne.
     - Wiceminister Szewko z MNiI chwalił się w piątek w Toruniu, że do całej PBI miał tylko jednego urzędnika.
     - Widzi pani sama, jakie jest podejście polityków do spraw poważnych. A sam tylko wybór platformy elektronicznej (oprogramowania - iw) na której powinny być zasoby cyfrowe posadzone, wymaga specjalistycznej wiedzy i wyobraźni. Obecna platforma PBI jest niewystarczająca. Urzędnikom zabrakło wyobraźni - uznali, że pomieszczą 10-20 tys. książek. A co się stanie, kiedy będzie ich milion czy dwa miliony? Wyszukiwarka PBI jeszcze do niedawna działała fatalnie. Znalezienie w niej np. powieści Żeromskiego graniczyło z cudem - na hasło "Żeromski" nie wyrzucała żadnego tytułu, ale kiedy wpisało się w okienku "Stefan", znajdowała wszystkie. Absurd! Dla nas to był szok! Teraz sytuacja jest o tyle trudna, że pan minister Szewko - poniewczasie, jak już zrobił wokół tego dużo medialnej zadymy - oddał PBI bibliotekarzom. W styczniu powstała fundacja, którą, jak wiadomo, ma zarządzać toruńska Książnica Kopernikańska. Trzymamy za nią kciuki, bo Polska potrzebuje biblioteki cyfrowej. W świecie to dzisiaj standard. Na razie wiele się mówiło o kablach i komputerach, ale niewiele o tym, co ma przez nie popłynąć.
     - Porozmawiajmy właśnie o tym. Obecnie w PBI jest dostępnych ok. 11 tys. pozycji. Czy ich odbiór jest właściwy?
     - Najpierw trzeba spróbować wskazać do kogo skierowana jest PBI. Bo na świecie tego typu zasobów nie tworzy się tak, że wszystko - literaturę narodową i obcą, podręczniki, a nawet biblię Gutenberga - wrzuca się do jednego worka. Trzeba się zdecydować, czy szerzymy kulturę na wsi, pomagamy niezamożnym studentom, czy liczymy na badaczy. A zresztą z tą wsią to sprawa jest bardzo podejrzana. No bo kto na wsi ma internet?
     - Jest ministerialny program "Ikonka", z dostępem do internetu w każdej gminie.
     - Nawet jeśli każda wiejska biblioteka będzie go mieć, to jak rozwiązać w praktyce dostęp do książek? Czytanie z komputera raczej odpada, bo zbyt długo by się go blokowało (zresztą trudno się w ten sposób czyta), drukowanie wymaga dodatkowych kosztów. Ale jeśli przyjmuje się wariant "wiejski", to trzeba przyjąć, że PBI miałaby służyć edukacji. Wtedy trzeba zaprosić grupę ekspercką - nauczycieli, metodyków, bibliotekarzy - którzy określą, które lektury, jaka inna literatura ma się w sieci znaleźć. A jeśli zakłada się, że odbiorcą będzie i uczeń podstawówki, i student, to pogodzenie tego w jednym zbiorze jest trudne.
     - A jeśli mieliby z niego korzystać także badacze?
     - Myślę, że PBI nie jest w stanie udźwignąć takich zasobów. Uważam, że tworzenie jednej wielkiej biblioteki on-line, ze wszystkim i dla wszystkich, jest niemożliwe. Wielokrotnie na konferencjach przedstawialiśmy projekt, zgodnie z którym zasoby powinny być podzielone. Swoje biblioteki cyfrowe dla potrzeb nauki powinny udostępniać w internecie biblioteki uniwersyteckie, a biblioteki publiczne ofertę dla szerokiego odbiorcy. W USA np. stworzono American Memory, potężną internetową bibliotekę o tematyce dotyczącej tylko historii Ameryki. Jest tam wszystko: dokumenty tekstowe, wizualne, dźwiękowe, fotografie, rękopisy. Coś podobnego proponowaliśmy na początek w PBI, zwłaszcza jeśli mówiło się, że ma to iść w kierunku promocji Polski.
     - Minister Szewko twierdzi, że PBI ma pełnić rolę promocyjną.
     - Ale jak tu Polskę promować, zamieszczając szkolne lektury, do tego po polsku? Dla badaczy walor miałby portal podobny American Memory. Przy PBI zwyciężyło myślenie o promocji rządu - że premier będzie miał co w blasku fleszy otworzyć. W grudniu zeszłego roku na samą promocję przedsięwzięcia wydano 150 tys. zł - wtedy, kiedy PBI jeszcze nie była gotowa. Serce boli! Gdyby dali to bibliotekarzom, to byśmy dobry użytek z tego zrobili. Przykładem dobrze zrealizowanego projektu digitalizacji zbiorów jest Wielkopolska Biblioteka Internetowa, którą od początku tworzono z głową. Na przyjaznej dla odbiorcy platformie "deLibra" - przygotowanej specjalnie na potrzeby WBI - umieszczono pozycje dotyczące regionu. Mamy podobny pomysł - nazywa się Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa - o dofinansowanie którego wystąpiliśmy do funduszy strukturalnych UE. Chcemy umieścić w niej dokumenty dotyczące historii Pomorza i Kujaw.
     - Jakie nadzieje należy łączyć z przejęciem PBI przez Książnicę?
     - Wielkie. Uważam, że teraz będzie dobrze. Choć oczekiwaliśmy, że przejmie to raczej Biblioteka Narodowa. Jej byłoby ją prowadzić o wiele łatwiej.
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska