Polka, w biegu finałowym upadła, w 1. części rywalizacji (wcześniej słabiej wystartowała), więc nie miała już większych szans na odegranie znaczącej roli.Jak widać, taktyka Kowalczyk i trenera Aleksandra Wierietielnego, aby mocno rozpocząć bieg, spaliła na panewce.
Wygrała Bjoergen (czas 3 min. 16,6 sek.), broniąc tytułu sprzed 2 lat. Tym samym Norweżka zdobyła 15 medal MŚ (w dorobku ma 9 złotych, 3 srebrne i 3 brązowe medale). - To, co się stało jest niesamowite. Jestem zaskoczona, bowiem w ostatnich dniach nie czułam się najlepiej. Moja forma jest wysoka - powiedziała na mecie Bjoergen.
W ćwierćfinale Kowalczyk uzyskała najlepszy czas (3 min. 20,4 sek.), wygrywając 4. bieg. Ponadto wygrywały: Niemka Denise Hermann (3.,24,4), Bjoergen (3.20,9), Szwedka Stina Nilsson (3.21,8) i Prochazkova (3.22,8). Niespodzianką było wyeliminowanie liderki PŚ w sprincie, Amerykanki Kikkan Randall (była 28. w eliminacjach), która zajęła 4. miejsce w 5. ćwierćfinale (3.25,1 min).
W półfinale swoje biegi wygrały: Bjoergen (3.20 min.) i Kowalczyk (3.19,9). Z kolei w finale srebrny medal zdobyła Szwedka Ida Ingemarsdotter (strata 2,3 sek.), brąz - Norweżka Maiken Caspersen Falla (3,7 sek. straty). Pozostałe miejsca (4-5) w finale: Słowenka Katja Visnar (4,6 sek. straty), 5. Szwedka Stina Nilsson (strata 4,9 sek.).
- Szkoda, że w finale miałam pecha. Układało się wszystko po mojej myśli, jednak w decydującym biegu nie zdołałam wywalczyć medalu. Nie chcę się usprawiedliwiać zmieniającą się pogodą. Teraz muszę się skoncentrować na biegu na dochodzenie - mówiła po biegu Kowalczyk.
Czytaj e-wydanie »