Grupy kierowców miały zablokować trzy stacje w Bydgoszczy: przy ulicach Bernardyńskiej 9, Grunwaldzkiej 142 i Kujawskiej 71. Akcja miała rozpocząć się o godzinie 16 i potrwać do 18.
W utworzonym wydarzeniu w mediach społecznościowych organizatorzy akcji poinformowali jednak, że w Bydgoszczy akcja została odwołana ze względu na zbyt małą liczbę zainteresowanych osób.
Ostatecznie protest się odbył, ale uczestników nie było wielu. Kilka samochodów i kilku motocyklistów zebrało się przy ulicy Grunwaldzkiej. Na miejscu była też policja. To głównie auta z powiatów nakielskiego i żnińskiego, a także z woj. mazowieckiego.
Przy ulicy Bernardyńskiej także tylko kilka samochodów. Wszędzie można było normalnie zatankować.
Wydarzenia na Facebooku w całej Polsce, w tym w Bydgoszczy zakładała jedna osoba mająca profil o nazwie Mateusz Ochyra. Jako miejsce zamieszkania ma oznaczony Wałbrzych.
W ostatnich dniach kierowcy z całej Polski byli zachęcani do wzięcia udziału w akcji "Blokujemy Orlen". Powodem są wysokie ceny paliw na stacjach. Taka sytuacja panuje jednak w większości krajów Europy, głównie przez drożejącą na rynkach światowych ropę naftową.
Tymczasem Instytut Badania Internetu i Mediów Społecznościowych donosi, że temat blokowania stacji Orlenu jest półautomatycznie powielany w internecie. Zdaniem IBiMS akcja "jętkowania" ma na celu odbudowanie wpływów grup antyszczepionkowych. Celem jest szerzenie informacji o rzekomym niezadowoleniu Polaków z polityki rządu wobec Rosji.
„Należy pamiętać, że sam protest dotyczący cen paliw nie jest sam w sobie zły i jest elementem demokratycznego prawa do ekspresji opinii” - czytamy w opinii Instytutu, jednak z zastrzeżeniem, iż w tym wypadku widać "półmechaniczne działania dystrybucyjne". Jak dalej czytamy, "Oznacza to, że ktoś specjalnie i z premedytacją rozsiewał informacje o proteście w celu duplikacji podobnych wydarzeń w innych częściach kraju".
