Budowa ścieżek rowerowych - bardziej problem niż dobro

Powiat miały opleść ścieżki rowerowe, budowane pod szyldem Związku Gmin Ziemi Kujawskiej, ale przez każdy samorząd osobno. Podobnie jak miało to miejsce przy budowie ścieżki z Aleksandrowa Kujawskiego do Nieszawy wraz z fragmentem ścieżki w Zbrachlinie w gm. Waganiec.

Urząd marszałkowski ogłosił swego czasu, że najwyżej będą punktowane ścieżki wzdłuż dróg wojewódzkich. Za wysoką punktacją miały iść wyższe dofinansowania. Samorządowcy zaczęli główkować, jak poprowadzić ścieżki, by objęły cały powiat, łączyły się z już istniejącą i spełniały kryteria, pozwalające na sięganie po finansowe wsparcie.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Jedynie gminy Waganiec i Raciążek nie skorzystałby z takiego kryterium, bo tam ścieżki nie biegłyby przy drogach wojewódzkich - tłumaczy Ryszard Borowski, wójt gminy Koneck i przewodniczący zarządu Związku Gmin Ziemi Kujawskiej. - Nie cieszyliśmy się długo, bo zmieniono reguły. Nie dość, że dofinansowanie do budowy ścieżek zapowiada się na dużo mniejszym poziomie niż zapowiadano, to jeszcze okazało się, że ścieżka musi być oddalona od krawędzi jezdni drogi wojewódzkiej trzy metry, a to wiąże się z wykupem gruntów. Na dodatek ma być tak, że gminy wykupią grunt, zapłacą za projekt, pobudują ścieżki, a następnie muszą przekazać Zarządowi Dróg Wojewódzkich, te ścieżki, które są poza terenem zabudowanym - tłumaczy Ryszard Borowski. - Takie rozwiązanie gminom w ogóle nie się opłaca. Także takim, , które mają grunty wzdłuż drogi wojewódzkiej, pozyskane od kolei po torowisku byłej kolejki wąskotorowej. Jak na przykład gmina Zakrzewo.

Generalnie samorządowcy narzekają, że problemem są opóźniające się ogłoszenia konkursów na dofinansowania. Nie tylko na takie zadania, jak ścieżki rowerowe.