Zamek wąbrzeski, jak prawdziwy, tylko - w mini wersji. Także Podzamcze, a nawet Titanica potrafi zbudować z patyczków od lodów Krzysztof Kłosiński, uczestnik Warsztatów Terapii Zajęciowej.
Kto chce się przekonać, niech wybierze się do galerii domu kultury i sam zobaczy.
- Moja pasja narodziła się trzy lata temu. Bardzo lubię historię. Często oglądam w telewizji programy o przeszłości. Ponadto w jednym z konkursów wygrałem książkę o dziejach naszego miasta. Zaciekawił mnie wątek zamku. Wówczas wpadłem na pomysł, by go odtworzyć za pomocą patyczków. To była moja pierwsza praca, na którą poświęciłem najwięcej czasu. Ponad dwa miesiące - opowiada Kłosiński.
Zbudował już 10 zamków i statków
Dziś ma na swoim koncie dziesięć budowli, m.in. dwa okręty: Titanica i Bismarcka, zamek z Lipienka, katedrę z Płocka. Jednak zanim rozpocznie swoją pracę musi się do niej odpowiednio przygotować. - Dużo czytam na temat zamku, czy też okrętu, który chcę zbudować. Oglądam wiele zdjęć, by jak najdokładniej odwzorować obiekt - mówi Krzysztof Kłosiński.
Potrzeba tysięcy patyczków
Na swoje hobby pasjonat poświęca bardzo dużo czasu.
- Staram się codziennie wykonać jakiś etap mojej pracy. Najpierw trzeba patyczki oczyścić, wyszlifować, dopiero później można zacząć kleić - wyjaśnia Kłosiński.
Sporo czasu zajmuje także zebranie materiału. - Mam zaprzyjaźnione sklepy, które przekazują mi patyczki od lodów, oprócz tego wykorzystuję wykałaczki. Materiału trzeba mieć naprawdę dużo. Budując zamek wąbrzeski zużyłem 7500 patyczków - dodaje.
Mimo, iż w WDK otwarta została jego wystawa, nie zamierza spocząć na laurach. Cały czas pracuje nad kolejnymi budowlami. - Jestem w trakcie pracy nad zamkiem golubskim. W planach mam także odtworzenie zamku w Malborku. To dopiero jest prawdziwe wyzwanie! - podsumowuje Kłosiński.
Czytaj e-wydanie »