Burmistrz Barcina o zmianach w szkolnictwie: - Najważniejsze są programy i wyposażenie

Rząd PiS zapowiada duże zmiany w szkolnictwie - likwidację gimnazjów oraz obowiązku posyłania 6-latków do I klasy. Obie reformy budzą emocje, także na szczeblach gminnych.

Posyłajcie dzieci do szkół
Podczas ostatniej sesji burmistrz Michał Pęziak nawiązał najpierw do zniesienia obowiązku edukacyjnego 6-latków. W gminie sytuacja wygląda następująco: jeśli rodzice w przyszłym roku nie poślą dzieci do I klasy, to we wszystkich szkołach będzie 27 uczniów, czyli jedna klasa. Będą to dzieci, które w tym roku zostały odroczone. Kiedy z kolei trzecioklasiści pójdą do IV klasy zostanie sześcioro nauczycieli plus jeden, który wróci z urlopu zdrowotnego.

- Rządzący mówią, że reformy, które przygotowują nie będą wiązały się ze zwolnieniami nauczycieli. To pytam się, co zrobimy z tą szóstką w grupie I-III? - oświadczył burmistrz Michał Pęziak.

Zwrócił się zaraz z apelem do rodziców, by posyłali 6-latki do szkół. Barcińskie placówki oraz kadra są przygotowane na ich przyjęcie.

Inny problem zauważył radny Rafał Rydlewski. Zmiany, które być może nas czekają, będą rodziły konsekwencje związane z funkcjonowaniem przedszkoli. - I to zarówno w tym górnym roczniku 6-latków jak i tym dolnym, 2 i 3-latków - oznajmił.
6-latki, które nie pójdą do szkoły zostaną w przedszkolach. Efekt? Przepełnienie placówek.

Pracownie i laboratoria
Michał Pęziak przyznał, że kiedy w 1999 roku zaczęły funkcjonować gimnazja, jako nauczyciel z 14-letnim stażem nie był zwolennikiem ich wprowadzania. - Wtedy i dziś twierdzę, że nie jest ważny sposób organizacji oświaty w Polsce. Najważniejsze są programy, które mają realizować nauczyciele i wyposażenie szkół. Na to są potrzebne pieniądze, a programy muszą pisać ludzie, którzy mają doświadczenie w pracy w szkole. Często piszą je osoby, które mają tytuły naukowe z najwyższej półki, ale niekoniecznie doświadczenie w pracy z dziećmi. Bardziej zależałoby mi na tym, aby zreformować programy i dać więcej środków na to, żeby doposażyć szkoły w nowoczesne pracownie i laboratoria. Jak są już gimnazja i zostały poniesione nakłady, jestem przeciwnikiem tej zmiany - stwierdził burmistrz.

- Myślimy tak samo. Również byłem przeciwny tworzeniu gimnazjów i myślę, że te organizmy od samego początku nie funkcjonowały w sposób idealny, ale z każdym rokiem szkoły na poziomie gimnazjalnym stawały się lepsze, bardziej nowoczesne i co ważne, nauczyciele nauczyli się pracować z uczniami w odpowiednim wieku. W tej chwili już nie mówimy o takich problemach wychowawczych, jak na początku - powiedział z kolei Rafał Rydlewski.

Jego zdaniem ponad 15 lat funkcjonowania gimnazjów to doświadczenie wyspecjalizowanej kadry, które pójdzie na marne tak samo, jak środki wyłożone na dostosowanie budynków.

Zwolenniczką wprowadzania gimnazjów była Lidia Kowal, zastępca burmistrza Barcina (i była dyrektor barcińskiego gimnazjum). Przyznała, że miała przez moment chwilę zawahania, szczególnie na początku. Wtedy rzeczywiście było sporo problemów wychowawczych z uczniami i kilkoro z nich musiało kończyć naukę w ośrodkach wychowawczych i domach poprawczych. Teraz kłopotów jest znacznie mniej. To oznacza, że sprawdzają się wypracowane metody wychowawcze. Jej zdaniem w obecnej sytuacji, to stabilizacja - nie reformy - są najważniejsze.

Spotka się z nauczycielami
O utworzeniu w Barcinie zespołu szkół, mówiło się jeszcze zanim rządy w Polsce przejął PiS. Zapytaliśmy Lidię Kowal, co stanie się z co dopiero utworzoną placówką jeśli rzeczywiście gimnazja zostaną zlikwidowane?
Usłyszeliśmy, że w takim przypadku zespół szkół tworzyć będzie szkoła podstawowa oraz liceum (klasy I-III SP mogłyby funkcjonować w innym budynku, klasy IV-VIII w innym). Nasza rozmówczyni dodała, iż w związku z zapowiadanymi zmianami ,spotka się z dyrektorami i nauczycielami placówek działających na terenie gminy, by wspólnie zastanowić się, jak dostosować gminną oświatę do planowanych zmian.