www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Z bydgoskimi animalsami skontaktowała się w czwartek mieszkanka wsi pod Garwolinem, która przy drodze znalazła rannego bociana. Zgłoszenie zignorowała garwolińska policja, więc kobieta zaczęła szukać pomocy w internecie. Wybierała numery schronisk w okolicy, a później znalazła telefon do Towarzystwa Pomocy Zwierzętom. Sprawą zajął się Kuba Brągiel. - Policja z Garwolina nie zareagowała, więc próbowałem dodzwonić się do policji w Warszawie. Bez skutku - opowiada wolontariusz.
Ale to był dopiero początek batalii o życie bociana. Wolontariusz zadzwonił do wydziału zarządzania kryzysowego dla miasta Warszawy. Stamtąd skierowano go do wojewódzkiego sztabu kryzysowego, który odesłał Kubę do straży pożarnej w Garwolinie. Strażacy podali numer do powiatowego inspektoratu weterynarii. Telefon odebrała specjalistka ds. odpadów, która właśnie pełniła dyżur. Obiecała, że zainterweniuje lekarz. - W piątek oddzwonił do nas lekarz z inspektoratu i oświadczył, że niczego nie obiecywał. Mocno już zdenerwowany znów zadzwoniłem do wojewódzkiego centrum kryzysowego w Warszawie. Powiedziałem, że powinni się wstydzić. Przyjechali i zabrali ptaka do azylu przy stołecznym ZOO - mówi Kuba.
Bociana, na cześć wolontariusza, nazwano Kuba. Teraz dochodzi do siebie po amputacji palca, a wkrótce zostanie wypuszczony nad Wisłą.
- Bociany są pod ochroną. Większość wróciła do nas w marcu. Dbajmy o nie, bo to jeden z polskich symboli - apeluje Tamara Samsonowicz - kierownik Ogrodu Fauny Polskiej w Myślęcinku.