Kilkadziesiąt milionów dolarów zainwestowano przez dekadę w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2. Większość z tzw. offsetu - amerykańskiego wkładu w polską gospodarkę powiązanego ze sprzedażą Polsce samolotów F-16 C/D. Dzięki tym wydatkom WZL są jedyną w Polsce firmą, która serwisuje te samoloty. Obecny kontrakt (na wymianę powłok F-16 technologią koncernu Lockheed Martin) firma otrzymała z tzw. „wolnej ręki” - z braku konkurencji. Dziś jednak zarząd firmy niepokoi się o los kolejnych zleceń (i na serwis F-16, i na przegląd transportowców C-130 Hercules).
- Docierają do nas z ministerstwa obrony informacje, że nowe kontrakty rozstrzygać ma otwarty przetarg - wyjaśnia Piotr Rutkowski, rzecznik WZL. - Alarmujemy w piśmie do ministra, w wystąpieniu naszego prezesa na komisji sejmowej. To pomysł zagrażający nie tylko utratą zdolności działania naszej firmy. Także grożący utratą zdolności obronnej kraju - przekonuje. I tłumaczy: - Przetarg może wygrać dowolna firma zagraniczna, stosując cenę dumpingową. Lub firma-przykrywka dla nieprzyjaznego nam państwa. My tymczasem jesteśmy sparaliżowani: nie wiemy czy powinniśmy sprowadzać części zamienne do nowego kontraktu, które są warte milion a ich dostawa trwa 10 miesięcy itd.
Rzecznik MON, Jacek Sońta, reaguje stanowczo: - Nie podjęliśmy jeszcze decyzji o wdrożeniu procedury przetargowej. To insynuacje.
Ale faktem jest presja wywierana na MON przez polityków. - Prowadzę w sprawie zamówień dla WZL wiele rozmów na wysokich szczeblach ministerstwa - przyznaje europoseł Janusz Zemke. - MON boi się, że gdy zapewni jedynego wykonawcę o kontrakcie, to ceny poszybują w górę. Ale są na to inne sposoby niż otwarty przetarg, np. zaproszenie do negocjacji wybranych firm. Stosowaliśmy to w czasach, gdy zajmowałem się przetargami jako wiceminister obrony narodowej. Czy to wybierając dostawcę samolotu wielozadaniowego, czy transportera kołowego – zawsze starałem się aby strona polska mogła wybierać pomiędzy tzrema różnymi ofertami – wspomina Zemke.
- Negatywnie oceniam wpływ Biura Procedur Antykorupcyjnych działającego w resorcie i innych jednostek tam działających. Nadmiar organów kontrolnych sprawia, że urzędnicy MON najwięcej pracy poświęcają na gromadzenie papierów chroniących ich przed podejrzeniami a nie na podejmowanie decyzji potrzebnych szybko z punktu widzenia obronności państwa - ocenia Zemke.
Do sprawy wrócimy.