Wejście od pl. Weyssenhoffa było zamknięte. Tym samym również Ci, którzy weszli jednym z pozostałych dwóch wejść, przespacerowali się przez ogród i chcieli tamtędy wyjść musieli pocałować... kłódkę i zawrócić.
To tym bardziej dziwne, bo na bramce od strony pl. Weyssenhoffa wisi kartka, która informuje, że wejście jest otwarte w dni powszednie w godz. 8-14. Tymczasem w piątek ok. godz. 12 było zamknięte.
Chcieliśmy spytać pracowników ogrodu dlaczego nie otworzyli jednego z wejść, ale mężczyzna, którego zastaliśmy w biurze powiedział, że nie wie, bo nie pracuje w botaniku, tylko w UKW. - Dozorcy ogrodu mają wolny piątek w zamian za sobotnie święto - rzucił tylko.
Nieporozumienie wyjaśnia kierowniczka arboretum. - Piątek wyjątkowo potraktowaliśmy jako dzień wolny od pracy i w związku z nieobecnością dozorców zamknęliśmy wejście od strony pl. Weyssenhoffa, bo nie miałby kto pilnować tego rejonu ogrodu - tłumaczy Barbara Wilbrandt.
Jednocześnie przeprasza za brak informacji o wyjątkowym zamknięciu furtki i zapewnia, że od przyszłego tygodnia wszystko wróci do normy.