MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Były milicjant wykombinował, że dzięki okupowi stanie na nogi. Teraz leży na łopatkach

Adam Willma [email protected]
Sikora trochę się zdziwił, że obok radiowozu stoi cywile auto, ale pomyślał, że to akcja CBŚ.
Sikora trochę się zdziwił, że obok radiowozu stoi cywile auto, ale pomyślał, że to akcja CBŚ. archiwum
Porwanie wymyślił Stanisław Ciołek, lat 53, żyjący z obwoźnego handlu. Najpierw sam wymyślał szczegóły akcji krok po kroku, potem wtajemniczył Kamila, swojego syna.

To miał być pomysł na szybkie pieniądze. A pieniądze były Ciołkowi potrzebne szybko. Kamil: - Ojciec dwa razy próbował rozkręcić interes. I skończyło się na tym, że mamy dwa kredyty do spłaty, a są jeszcze długi u różnych innych osób. Łącznie na kilkaset tysięcy.

Długi za Ciołkiem ciągną się od lat. Gdy w 1989 odszedł z milicji, otworzył kantor wymiany walut. Twierdzi, że to wówczas pożyczył sporo na procent od światka przestępczego i dotąd nie może wyjść na prostą.
Oficjalnie Ciołek jest goły jak mysz kościelna, bo wszystko przepisał na syna. Kamil, student stosunków międzynarodowych w Łodzi, jest więc właścicielem eleganckiej chałupy we Wielgiem i dwóch działek.

Ale to żadne pieniądze w porównaniu do tych, które miał wpłynąć z porwania.

Padło na Wiesława Sikorę, właściciela dużego warsztatu samochodowego pod Włocławkiem.Ściślej mówiąc, Sikorę zarekomendował Mariusz, kolega z Lipna, do którego Ciołek jeździł po jajka. Mariusz kilka lat pracował u Sikory przy pracach porządkowych, dużo wiedział i chętnie się wiedzą dzielił. Wiedział na przykład, że Sikora sprzedał we Włocławku działkę inwestycyjną. Podobno za okrągłe 5 milionów.

Przeczytaj także: Tirówki: - Zabawiali się z nami policjanci na służbie
Ciołkowie wyliczyli, że bez większych problemów da się od rodziny Sikory wyciągnąć z 1,5-2 miliony. Akcja miała być zawodowa, więc nie było mowy, żeby dali radę sami. Po rozpisaniu ról wyszło, że musi być co najmniej sześć osób. Dwóch miało pilnować, jeden - pożyczyć samochód, kolejny - pojechać motocyklem po okup. Chłopaków zwerbował Kamil - dwóch kumpli z sąsiedztwa, właściciela opla vectrę (dobrze udawał policyjny radiowóz) oraz pociotka z dalszej rodziny.

Kilka tygodni zbierali informacje. Śledzili Sikorę w drodze z Włocławka do warsztatu pod miastem, przyglądali się, gdy wychodził na spacer z kijkami. Mieli wiedzę na temat najbliższej rodziny i codziennej pracy warsztatu. Wiele razy zbierali się w domu Ciołków, żeby omówić każdy szczegół. Podział pieniędzy był jasny - młodzi "strażnicy" mieli dostać po 50 tysięcy, kumpel od auta - okrągłą setkę. Reszta była dla Ciołków i dla Mariusza.

Stary Ciołek wydedukował, że najpewniej będzie porwać pod pozorem kontroli drogowej. Skompletował kilka sztuk pneumatycznej broni, która wyglądała jak prawdziwa. Dwa mundury kupił od emerytowanego policjanta z Chalina. Umówili się na 1300 złotych. Tamten dorzucił jeszcze lizak i kajdanki, a Ciołek obiecał, że pieniądze przywiezie za miesiąc.

Przeczytaj także: Pożyczka w dzielnicy biedy kosztuje dużo więcej niż u bogatych

Ile pan przekrętów narobił?

Ekipa Ciołka po raz pierwszy przebrała się 18 listopada 2011. Późnym popołudniem stanęli przy drodze prowadzącej do warsztatu. Stanisław, który miał prowadzić akcję, wcisnął się w mundur. Prawie się udało - zatrzymali terenowego forda, kazali Sikorze otworzyć bagażnik, że niby kontrola. Sikora trochę się zdziwił, że obok radiowozu stoi citroen, a w nim ludzie w kominiarkach, ale szybko to sobie zinterpretował jako tajną policyjną operację.

Akcję odwołał umówionym ruchem ręki Kamil. W terenówce Sikory był jeszcze ktoś, nie warto było ryzykować. Stanisław chodził nerwowy, nie był pewny, czy Sikora się nie zorientował. Pojechał do Mariusza, żeby nadstawić ucha. Ten go uspokoił. Szef dał się nabrać, twierdził, że policja szukała pewnie zbiegłego więźnia.

Cztery dni później spróbowali znowu. Tym razem rano, gdy Sikora jechał do warsztatu z częściami do hondy.
- Kontrola dokumentów. Proszę otworzyć bagażnik.

Gdy Wiesław Sikora nachylił się nad bagażnikiem, policjanci wykręcili mu ręce, założyli kajdanki i wepchnęli do forda.
- Jest pan aresztowany. Zabieramy pana do prokuratury.

Tyle, że do prokuratury jechali dziwną trasą, przez las, więc Sikora nabrał wątpliwości.
- Ile przekrętów pan narobił? Ile pan przemalował samochodów? - weszli w rolę mundurowi. Sikora poprosił, żeby poluzować kajdanki, które wżynały się w skórę. Wymienili na inne.

Jechali jakieś 30 kilometrów. W końcu samochody stanęły w lesie. Któryś z chłopaków nałożył Sikorze kominiarkę na głowę, po czym wepchnął go do drugiego samochodu. Terenowy ford pozostał w lesie. Pojechali dalej.

Przeczytaj także: Pokój na godzinę w regionie... Jeszcze hotel czy już dom schadzek?

Bo kula w łeb

- Panie Sikora, jest pan porwany dla okupu - oznajmił Ciołek, gdy przybyli na miejsce. - Okup wynosi 1,5 miliona. Pod Sikorą ugięły się nogi. Nawet nie widział, kto zdejmuje mu z rąk kajdanki, bo na twarzy cały czas miał kominiarkę.

Ciołek wyswobodzony z policyjnego munduru przyszedł pogadać. Obiecał, że stanie na głowie, a załatwi Sikorze potrzebne leki, obiecał też razowy chleb i chudą wędlinę, zaproponował czekoladę.

Przeszli do spraw finansowych. Gdy Ciołek powiedział o 5 milionach, Sikorze opadły ręce. Wyjaśnił, że trzeba tę kwotę podzielić przez 10, bo tylko mały kawałek działki jest jego.
- Ile jesteście w stanie dać?
- 150 tysięcy.
Ciołek roześmiał się głośno. Sikora stwierdził, że na pewno nie zbiorą więcej niż pół miliona.
Wsiedli do samochodu i pojechali na polanę w lesie. Sikora dostał komórkę, żeby powiedzieć wszystko synowi.
- Porwany? Tata, chyba żartujesz?! - Krzysztof, syn Sikory rozpłakał się do komórki.
Ciołek wziął słuchawkę:
- Nie macie tyle? To bierzcie kredyt, zrzucajcie się po rodzinie, bo inaczej kula w łeb.
Uprzedził, żeby nie zawiadamiać policji, bo ma kontakt w bydgoskim CBŚ i jako pierwszy będzie wiedział, że informacja wyciekła.

Zazdroszczę panu rodziny

Wrócili do kryjówki (domek letniskowy jeden z chłopaków wynajął od kumpla, że niby potrzebuje na kilka dni z kochanką). Zewsząd ciągnęło zimno, więc strażnik włączył grzejnik i przyniósł koc. Sikora poprosił o herbatę.

Młody Ciołek, który dyżurował przy jeńcu, był ujmująco uprzejmy. Zaproponował, że pozwoli Sikorze zdjąć kominiarkę pod nieobecność szefa.
Tymczasem szef spuścił z tonu. Zaproponował milion, a później 800 tysięcy. W końcu przystał na propozycję Sikory.
Jeszcze parę razy jeździli do lasu, żeby ustalić szczegóły z rodziną. Dorota, córka Sikory, miała rozblokować bankowe konta, ale do zdjęcia blokady potrzebne były kody wysyłane na komórkę, a ta była u Ciołka. Porywacze przekierowy-wali SMS-y do Doroty, ale bez skutku. Liczby się nie zgadzały. W końcu Ciołek podjął decyzję, że podrzuci Sikorom telefon. Na prośbę Sikory porywacze zawieźli też do zakładu części do hondy i w nocy przerzucili je przez płot.
Tym razem Dorocie udało się rozblokować konta. Ciołkowie uradzili, że pieniądze podejmą w Mniszku.
Ale nagle plan się załamał. Ciołek przyjechał i powiedział, że CBŚ grzebie w sprawie. Miał wrażenie, że ktoś go śledzi i ktoś przygląda się jego domowi. Poszedł do więźnia:
- Panie Sikora, bardzo przepraszamy, pomyliliśmy się co do pana osoby. To nie miał być pan.
Sikorze zrobiło się słabo, poprosił o otwarcie okna.
Ciołek zdjął kominiarkę.
- Poznaje mnie pan?
Sikora wpadł w panikę. Skoro ujawnili nawet twarze, nie wypuszczą go żywego - rozumował logicznie.
Ale Ciołek podał mu rękę: - Ja jestem uczciwy człowiek. Gdybym wiedział, że pan doszedł do majątku uczciwą pracą, nigdy bym pana nie porwał.
Sikorze łza się zakręciła w oku.
- Myślałem, że pan jest gangsterem. Bardzo panu zazdroszczę rodziny, zwłaszcza córki i syna, że tak bardzo są za panem... Życzyłbym sobie częściej takich uprowadzonych.
Mężczyźni rzucili się sobie w objęcia. Żegnali się jak starzy znajomi, ze łzami w oczach.

Prawdziwi zawodowcy

Ciołek stwierdził, że osobiście podwiezie zakładnika do Włocławka. Ten zapewnił, że wystarczy mu kurs do najbliższej miejscowości, dalej wróci taksówką. Ciołek jednak się upierał, więc pojechali.
Sikora zaproponował, że położy się na tylnym siedzeniu, żeby ktoś nie zobaczył go w samochodzie i nie narobił Ciołkowi problemów.

W drodze rozmawiali o życiu. Ciołek zwierzał się z nieudanych interesów, opowiadał o nieuczciwych wspólnikach i nieżyczliwych ludziach, którzy podkablowali Sikorę. Opowiedział, jak śledzili Sikorę. Zdradził, że broń to jedynie atrapy.

Sikora do końca nie był pewny, czy rzeczywiście jedzie do domu, ale już w Włocławku poprosił niedawnego oprawcę, aby wysadził go kawałek od domu, bo na miejscu mogła być policja.

Policji nie było, ale pojawiła się natychmiast po powrocie Sikory. Tyle że poszukiwany nie chciał rozmawiać. Wydobyli od niego tylko kilka zdań. Że to nie byli amatorzy, ale prawdziwi zawodowcy.

Nie słuchałem mamy

Policyjni przebierańcy nie zdążyli jeszcze sprzątnąć domku letniskowego, kiedy przyjechali po nich prawdziwi mundurowi. Żaden nie kwestionował udziału w porwaniu.

Kamil Sikora napisał z aresztu wzruszający list do prokuratury:
"Droga Pani Jadwigo, dziękuję za zastosowanie aresztu. Podczas pobytu w więzieniu pomału, aczkolwiek konsekwentnie i z wielkim przekonaniem, zacząłem pojmować i rozważać, co jest dla mnie najważniejsze. Wstyd przyznać, poszedłem w ślady ojca, który przecież 11 lat spędził w więzieniu. A wcześniej był w milicji. Nie doceniłem nauk wpajanych przez mamę".

Dziś dla Kamila najważniejsze są miłość, uczciwość i zaufanie. Może w obawie o zaufanie napisał też w areszcie gryps do kolegi od porwania: "Ja ze starym jestem najgorszy. W nic cię nie wrobimy, mam kodeks karny i nie będzie tak źle".
Sikora przez dłuższy czas dochodził do siebie po porwaniu. Jego wyrozumiałość dla porywaczy stopniała, gdy dowiedział się, z kim ma do czynienia. Stanisław Ciołek ma już na koncie udział w jednym porwaniu oraz brutalny napad rabunkowy.
Wyrok jeszcze nie zapadł. Sprawa ttoczy się w Sądzie Okręgowym we Włocławku.

* Personalia zostały zmienione.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska