Parlamentarzyści wraz z profesorskimi autorytetami z dziedziny żywienia i żywności mówili rzeczy znane i banalne. Niestety, zdaniem dietetyków większość Polaków - szczególnie w czas świąteczny - pozostaje głucha na takie, dobrze już przecież znane wołania.
- Hasło "Zdrowiej jeść, lepiej żyć" wcale nie jest sloganem. To realny wybór - przekonywał prof. Stanisław Berger, wykładowca Wydziału Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW. - Nigdy dosyć mówienia o prawidłowym odżywianiu. Nie chcemy straszyć przed świętami wizją smakowitych, ale niezdrowych potraw, ale mimo to w czas świątecznego obżarstwa trzeba pamiętać o jednej rzeczy bardzo serio - o naszym zdrowiu - przekonywała posłanka Katarzyna Piekarska, szefowa Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Konsumentów.
Zdaniem dietetyków, święta to prawdziwa pułapka. Mnogość kalorycznych mięs i kiełbas, pełne cholesterolu jaja to kaloryczne bomby, przed którymi uchronić nas mogą: ruch, umiar i... chrzan, tak mocno obecny na wielkanocnym stole. Niedoceniany chrzan posiada wiele bakteriobójczych związków i ułatwia trawienie. Może więc należałoby zrewidować powiedzenie: "do chrzanu"?
