Za dwa tygodnie znowu stanie przed szansą spełnienia swojego największego marzenia. Jest nim medal mistrzostw Europy. J
uż w ubiegłym roku wuefiście Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Świeciu wydawało się, że jest blisko celu. Nie powiodło się. Podczas pomiarów wzrostu dziwnym trafem ustalono, że ma on więcej jak 175 cm. Przez to trafił do kolejnej kat. 175-180 cm. W kulturystyce klasycznej, w odróżnieniu od ekstremalnej, najistotniejsze są proporcje. Żokowski ze wzrostem 174,5 cm nie mógł rywalizować z wyższymi i cięższymi zawodnikami.
Ochota na schabowego
Czuł żal do sędziów, ale nie mógł nic zrobić. Jedynie złożyć protest i zapowiedzieć, że pokaże na co go stać. Żeby jednak tak się stało, musiał ponownie wygrać mistrzostwa Polski. Te odbyły się w miniony weekend w Częstochowie. Żokowski obronił tytuł i tym samym zapewnił sobie udział w kadrze Polski, która pojedzie na mistrzostwa Europy. Odbędą się one w dniach 20-22 maja w stolicy Bułgarii.
- Czuję, że jestem w dobrej formie - mówi nasz mistrz. - Ciężko no to zapracowałem. Nawet w święta nie odpuściłem na moment. Inni zajadali się smakołykami, a ja ćwiczyłem i jadłem ryż z kurczakiem. Nie jest łatwo utrzymywać taką dietę przez wiele miesięcy. Człowiek bywa rozdrażniony, bo ma straszną ochotę na coś słodkiego albo smażonego, a tu nic z tego. Nikt nie wie o tym lepiej od mojej żony cierpliwie znoszącej te fochy - żartuje zawodnik.
Najbliższe dwa tygodnie kulturysta ze Świecia spędzi na intensywnym treningu zajmującym dziennie około trzech godzin. Opracowuje też układ, w jakim będzie prężyć się przed sędziami. Jak podkreśla, nie zaszedłby tak daleko, gdyby nie wsparcie wielu życzliwych ludzi, zwłaszcza Jarosława Kwiecińskiego.
Czytaj e-wydanie »