- Jak bardzo trzeba być zdesperowanym, żeby coś takiego zrobić? Nam nawet trudno to sobie wyobrazić - kiwa z niedowierzaniem głową Dorota Siekierka, współwłaścicielka firmy przewozowej z Nowej Dęby (woj. podkarpackie).
Nie dowierzali też zatrudnieni w tej firmie kierowcy, którzy sprawdzając stan techniczny autokaru po powrocie z Grecji, zajrzeli pod spód pojazdu. Gdy poświecili latarką, obok tylnego mostu scanii, w plątaninie przewodów hydraulicznych i wsporników, dostrzegli człowieka.
Italia? Nie, Polska!
- Italia? - zapytał przerażony mężczyzna, o twarzy czarnej od błota. - Italia? - ponowił pytanie, nie doczekawszy się odpowiedzi.
Kierowcy skontaktowali się z szefową. Powiedzieli, że pod autobusem znaleźli człowieka.
Czy chcesz poznać historię Yahiya? Kup jutro Gazetę Pomorską...