Cykliczne spotkania to już rzadkość, bo ludzie są zabiegani i każdy ma tysiąc spraw na głowie. Dobrze więc, że grono tych, którzy współpracują z domem kultury, znalazło trochę czasu, by pogadać o tym, co cieszy, ale i boli.
- Sama nie wiem, jak minęło te dwadzieścia lat - wspominała wczoraj Halina Gawrońska. - Nominację dostałam właśnie 1 czerwca 1991 r. A moja przygoda z domem kultury zaczęła się od...strajku, bo załoga nie chciała się przeprowadzać z Grunwaldzkiej na Swarożyca.
Ale dwadzieścia lat w tych murach zrobiło swoje, trochę żal je opuszczać. Choć perspektywa jest świetlana - znowu przeprowadzka - ale do nowoczesnego obiektu. W tym samym miejscu zresztą, bo nowa placówka powstanie na gruzach starej. Rozbiórka już jesienią.
- Czy na pewno nowy obiekt będzie funkcjonalny - dociekał Kazimierz Ostrowski. - Jak to oceniacie?
Zdaniem Gawrońskiej, na pewno tak. Jest wiele pomieszczeń, które będą mogły pełnić różne funkcje, w zależności od zmieniających się potrzeb. Wszyscy są oczywiście bardzo ciekawi, jak to naprawdę będzie w praktyce.
Wojciech Daszkowski, dyrektor Szkoły Muzycznej, ubolewał, że tak mało ludzi przyszło na wspaniały koncert z wiolonczelą w roli głównej. Zastanawiano się, co zrobić, żeby zachęcić ludzi do udziału w takich wydarzeniach. Nie zabrakło narzekania, że teraz gusty kształtuje głównie telewizja i trzeba karkołomnych wysiłków, by zainteresować niszową imprezą.
Zbigniew Buława, szef referatu kultury zareklamował już teraz nowe wydarzenie - w sierpniu w fosie będzie dwudniowa gala operetkowa, i to od godz. 20 do 23. Na nią pewnie publiczności nie trzeba będzie namawiać.
Były na koniec podziękowania dla tych, którzy wciąż chcą coś robić. A potem trzeba było się już żegnać.
Czytaj e-wydanie »