Teraz nie ma już pogody dla domów dziecka, które do niedawna były jedynymi placówkami zajmującymi się niechcianymi dziećmi czy takimi, które nie miały warunków, żeby się w naturalnej rodzinie dobrze rozwijać, bo mama piła, tata bił albo działo się jeszcze coś gorszego. Dziś lansowane są rodzinne formy pieczy nad dzieckiem i one są rozwijane w powiecie chojnickim.
Rodzin zastępczych jest w powiecie 131, mają pod opieką 227 dzieci. W tej grupie jest 12 zawodowych rodzin zastępczych, w tym dwie o charakterze pogotowia rodzinnego, cztery specjalistyczne i sześć wielodzietnych. W Czersku działa placówka rodzinna "Przystań", która opiekuje się siedmiorgiem dzieci.
Sprawami związanymi z rodzinami zastępczymi zawiaduje Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Ponieważ potrzeby stale rosną, więc PCPR złożył projekt na konkurs do ministerstwa pracy na finansowe wsparcie jednostek samorządu terytorialnego w budowaniu lokalnego systemu opieki nad dzieckiem i rodziną. Zdobył fundusze na zorganizowanie naboru i szkolenie kandydatów na rodziny zastępcze. Zgłosiło się pięć małżeństw i pięć osób samotnych. Trwa właśnie szkolenie prowadzone przez specjalistki z Ośrodka Opiekuńczo-Adopcyjnego w Bydgoszczy, zakończy się ono w grudniu.
- Ja mam swoich czworo dzieci - opowiada jedna z uczestniczek. - Nie mam z nimi kłopotu, dom mam duży, mogę jeszcze dwójkę albo trójkę przyjąć. Mam czas i chęć, żeby komuś pomóc i marzy mi się, żeby było u mnie pogotowie rodzinne.
Wszyscy tu na kursie wiedzą, że dzieci bez domu jest coraz więcej. - Długo nie będziemy bezrobotni - wzdychają. - Te dzieciaki czekają...
Szkolenie odbywa się w Chojnicach już po raz trzeci. Prowadzą je psycholog Grażyna Trempała i pedagog Mariola Łobacz. - W jego ramach jest dwanaście sesji grupowych i dwa spotkania indywidualne - mówią panie. - Prowadzimy warsztaty, żeby każdy jakoś się przymierzył do roli zastępczego rodzica i sprawdził, na ile jest gotowy podjąć taką rolę.
Rodzice zastępczy muszą zapewnić dziecku opiekę i bezpieczeństwo fizyczne, zaspokoić jego potrzeby rozwojowe oraz podtrzymać więź z rodziną naturalną.
- Nie każdy wytrzymuje - mówią specjalistki. - Bo to pochłania dużo czasu, trzeba dokonać pewnego wysiłku emocjonalnego i intelektualnego, więc ktoś mówi, że nie da rady albo że mu się nie chce....Lepiej, gdy dzieje się to na początku kursu...
Szkolenie to dopiero początek drogi - trzeba uzyskać pozytywną ocenę podczas kwalifikacji na rodziców zastępczych i odbyć staż w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Ale gdy się to zrobi, zaczyna się może największa przygoda życiowa.