
Teresa Frymark
na emeryturze od 14 lat, ma sporo czasu na obserwowanie tego, co się dzieje na osiedlu
- Mieszka mi się tutaj dobrze. Nie mogę narzekać na sąsiadów. Jest spokój, cisza. W moim bloku mieszkańcy są w podobnym do mnie wieku. Dzieci nie ma, więc i nie ma hałasu. Wszystkie dzieci, co były, już dawno wyrosły. Mieszkam to od 28 już lat. W tym czasie spółdzielnia w moim bloku zajęła się już dachem i dwukrotnie malowała klatki schodowe. Nie jestem w stanie porównać, czy w ciągu tych lat wiele się zmieniło. Kiedyś, jak się pracowało, to mniej się widziało. Nie narzekam. Osiedle jest zadbane. Zieleń jest. Chociaż kwiatów mi trochę brakuje. Ale kto by się nimi miał zajmować? A przed moim blokiem przydałaby się wymiana chodnika. Kiedyś mieszkałam na Dworcowej, gdzie były trzymetrowe wysokości, a w całym 70-metrowym mieszkaniu miałam tylko jeden piec. Tutaj mam lepsze wygody.

Krystyna Pestrzyńska
od trzech lat na emeryturze, na spacerze z miesięczną wnuczką Amelią
- Jestem zadowolona. Żyję sobie tu spokojnie. Dzieci już dorosłe. Zajmuję się teraz wnuczką. Cieszę się, bo mieszkam na parterze. Nie muszę wysoko wchodzić, co byłoby męczące. A na parter łatwiej dostać się z wózkiem. W kwietniu minęło 28 lat, odkąd tu mieszkam. Co mi tu przeszkadza? No, może dzieci, które czasami zachowują się zbyt głośno pod oknami. To bywa trochę uciążliwe. Niczego mi już nie potrzeba, więc nie mam specjalnych wymagań. Dla mnie liczy się teraz tylko to, by zdrowie dopisało jak najdłużej. Jestem na emeryturze od trzech lat i chcę się nią cieszyć, jak najdłużej. Mam czas dla siebie. A tu jest gdzie pospacerować. Ot, choćby między blokami.

Agnieszka Holc i Marta Filasek
uczennice II LO, na osiedlu mieszkają od urodzenia
- Jest nam tutaj dobrze. Plusów jest cała masa. I wolelibyśmy je wymienić niż jakieś minusy. Po co narzekać? Po pierwsze jest blisko do "Kauflandu", można wyskoczyć na zakupy. Wielu jest też zadowolonych, że nie ma daleko do przychodni, bo przecież też jest całkiem blisko. Osiedle znajduje się w ładnej okolicy. Dzieci mają blisko do szkoły podstawowej, a i gimnazjum jest niedaleko. Na spacer można wyjść na pobliskie pola. Jeżeli już mamy wymienić jakiś minus, to to, że trudno tu o intymność. Nie ma się swojego skrawka ziemi. Gdy się opalasz na balkonie, to wszyscy cię widzą. Nie mają tego problemu właściciele domów.

Monika Lepak
kierowniczka z "Kauflandu", mama na zwolnieniu lekarskim oczekująca na kolejne, drugie już dziecko
- Nie narzekam. Chociaż nie podoba mi się, że młodzież przesiaduje w klatkach i popala tam papierosy. Akurat mieszkam w takiej klatce, gdzie często to widzę. Można zwracać uwagę, ale jak często? Poprzednio mieszkałam w innym bloku i tam tego kłopotu nie było. W Chojnicach mieszkam cztery lata, wcześniej żyłam na wsi. No cóż, na wsi jest spokojniej. A i młodzież trochę inna. Nie mają w użyciu takiego słownika wyrazów obcych jak w mieście. Bywa, że gdy stoję na balkonie i rozwieszam pranie, to słyszę, co nieco. Mam małe dziecko, trzyletniego Kubusia i zauważyłam, że bardzo szybko "chwyta" niektóre słowa.

Mateusz Kluk i Janusz Powałowski
uczniowie, pierwszy technikum na ul. Kościerskiej, drugi Gimnazjum nr 1
- Wszystko nam tu pasuje. Żyje się normalnie, chyba tak jak wszędzie. Mamy tu wielu kolegów. Wystarczy wyjść z bloku i już można kogoś spotkać. Siedzimy sobie na ławeczce i rozmawiamy. Teraz są wakacje, więc mamy sporo wolnego czasu. Nie narzekamy. Możemy pojechać kąpać się nad jezioro albo pójść do sklepu po lody. Lubimy grać w piłkę nożną. Na osiedlu rzeczywiście nie ma boiska. Jeżeli chcemy grać, to musimy iść aż do "piątki". Jeżeli mielibyśmy o coś prosić, to właśnie o nowe boisko.

Jolanta Cysewska
sprzedawczyni z sklepiku osiedlowego, pracuje w nim cztery lata, więc wiele widzi
- Pracuję tu od 5.00 rano do 20.00. Widzę więc, co się dzieje rano i wieczorem. Z pewnością brakuje na osiedlu jakichś ciekawych propozycji dla młodych. Nie mają co robić, więc bywa, że znajdują sobie inne atrakcje. Można ich przyłapać na popalaniu papierosów czy picia piwa. Biegają więc sobie samopas i wymyślają. Wydaje mi się, że na osiedlu częściej powinni pojawiać się policjanci. Jeżeli już przychodzą, to chyba raczej na interwencje. Ostatni raz widziałam ich tu chyba ze dwa miesiące temu. A przecież im częściej policjanci pojawiają się, tym jest bezpieczniej.