Potem wydarzenia potoczyły się lawinowo, bo dzika widziano na różnych ulicach, od Leśnej poczynając, na Ceynowy skończywszy. Podejrzenia, że chodzi nie o jedno zwierzę, ale o całe stado, jednak się nie potwierdziły, bo jedyny okaz zawędrował w końcu na ul. Towarową, gdzie został zamknięty na terenie jednej z firm.
- Był pewien problem - tłumaczy rzeczniczka policji Renata Konopelska-Klepacka. - Bo my nie mamy uprawnień do tego, by zajmować się zneutralizowaniem takiego zwierzęcia, nie mamy też możliwości technicznych.
Czytaj: Władze Torunia szukają łowcy dzików
Wydzwanianie do innych służb też kończyło się fiaskiem, w końcu jednak za pośrednictwem zastępcy powiatowego lekarza weterynarii i straży leśnej z Rytla udało się problem załatwić. Dzik dostał strzał usypiający i został zapakowany do klatki, a potem odstawiony do swojego środowiska naturalnego.
- Ale patrol był uziemiony przez kilka godzin, a my przecież nie jesteśmy od tego - mówi Konopelska-Klepacka. - Choć skądinąd luzem biegający dzik to jednak niebezpieczeństwo, któremu powinniśmy zapobiegać.
- Służby dobrze zareagowały - mówi burmistrz Arseniusz Finster. - Nie widzę problemu. A ja oczywiście zobowiązałem się do pokrycia kosztów akcji.
Czytaj e-wydanie »