Mieszkańcy spoglądają na zmieniającą się bryłę Chojnickiego Centrum Kultury i zastanawiają się, kiedy będą mogli pójść na jakąś imprezę. Ratuszowi urzędnicy optymistycznie zapowiadali, że pod koniec grudnia będziemy pić szampana na otwarcie obiektu, ale wszystko wskazuje na to, że jest to nierealne. Oficjalny termin - 15 grudnia - jest bardzo zagrożony.
- Jest dużo znaków zapytania - mówił nam wczoraj dyplomatycznie Jacek Domozych, dyrektor wydziału budowlano-inwestycyjnego w ratuszu. - Dziś nic nie powiem...
Marta Lempart: - Przestańmy udawać, że nie ma u nas podziemia aborcyjnego
Nieco bardziej rozmowny, ale też wstrzemięźliwy w ocenie sytuacji jest burmistrz Arseniusz Finster. - Średnio to wszystko wygląda - wzdycha. - Mamy wiele problemów. I termin, niestety, jest zagrożony. Może jest cień nadziei, ale... tylko cień...
Co jest do zrobienia? Przede wszystkim to, co widać gołym okiem - hałdy piachu na zewnątrz obiektu i całe otoczenie, które trzeba uporządkować. Nie ma mocy przerobowych, żeby to zrobić. Postępują prace przy samej elewacji, zamówiona jest szklana fasada, negocjowane ceny pomp ciepła.
- Boję się tylko tego, że podczas prac ziemnych natkniemy się jeszcze na jakieś kości... - nie ukrywa burmistrz.
Tymczasem Chojnickie Centrum Kultury na walizkach pracuje bez zakłóceń. Kwatera główna jest na Młodzieżowej 44, gdzie są pomieszczenia administracyjne. Pracownie od września pełną parą rozpoczęły działalność w starym szpitalu. - Mamy świetne warunki - chwali Radosław Krajewicz, dyrektor ChCK. - Można przyjść i zobaczyć, że młodzi adepci sztuki - plastyki, rzeźby i tańca mogą się rozwijać. A zainteresowanie jest spore, na zajęcia plastyczne i w pracowni rzeźbiarskiej wręcz tłumnie...
Tyle zarabiają policjanci po podwyżkach w 2017 roku [stawki]
Wideo: prognoza pogody na środę, 4. października