W roli głównej wystąpił Wojciech Trochim, który strzelił gola i wywalczył rzut karny, po którym Hubert Wołąkiewicz ustalił wynik spotkania.
Ostatnie minuty w wykonaniu chojniczan były nerwowe. Bronili wyniku, by nie powtórzyła się sytuacja z dwóch poprzednich spotkań, kiedy tracili pewną wygraną w doliczonym czasie gry. Z Rakowem bronili się momentami desperacko, ale dowieźli skromną wygraną.
- Mieliśmy pomysł na ten mecz, ale w za mało momentach go wykorzystywaliśmy - przyznał Przemysław Cecherz, trener Chojniczanki. - Chcieliśmy jak najszybciej wychodzić spod pressingu Rakowa poprzez zmianę strony gry i kiedy to było realizowane zaraz były dwie sytuacje, potem rzut rożny i z tego bramka. Potem zespół grał zbyt nerwowo. Wiedzieliśmy, że Raków będzie się utrzymywał przy piłce i atakował bardzo dużą liczbą zawodników, byliśmy na to przygotowani. Liczyliśmy na lepsze rozegranie akcji po odbiorze i to zawiodło. Po utracie bramki zespół znowu zaczął grać lepiej, uciekał spod pressingu, zmieniał strony gry. Efektem był wywalczony rzut karny i gol. A potem... to już nikt nie ma wpływu na to co dzieje się na boisku. Chłopcy, mając w pamięci dwa poprzednie mecze, chcieli za wszelką cenę utrzymać wynik i to się im udało - dodał szkoleniowiec.
Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport
Można być zadowolonym oczywiście z wyniku i pewnych fragmentów gry, ale wiele rzeczy jeszcze szwankuje, choćby wyprowadzanie piłki po odbiorze. Chojniczanie grają za szybko i z tego potem wynikają straty lub chaotyczne ataki. Nie wiadomo dlaczego żółto-biało-czerwoni po zdobyciu bramki zaczynają grać nerwowo. Gol powinien wprowadzić uspokojenie w ich szeregi, a jest odwrotnie. Z tej nerwowości korzystają rywale i grają po prostu lepiej. Można być też zadowolony z przygotowania fizycznego piłkarzy. Spokojnie wytrzymali trudy meczu rozgrywanego w bardzo trudnych warunkach, ponieważ było bardzo gorąco i parno.
W ekipie Chojniczanki były dwie zmiany w wyjściowej jedenastce. Seweryn Michalski zastąpił Tomasza Boczka na środku obrony, a Damian Piotrowski na lewym skrzydle grał zamiast Sergieja Pyłypczuka. Obaj spisali się bardzo poprawnie i pewnie dostaną szansę gry w kolejnym meczu. Skład „Chojny” jest szeroki i trener Cecherz może wybierać. Oby z podobnymi skutkami jak w meczu przeciwko Rakowowi.
Chojniczanie już zaczęli przygotowania do sobotniego spotkania wyjazdowego z GKS Jastrzębie. Liczą, że na boisku beniaminka pokuszą się o drugą wygraną i to będzie kolejny triumf w długiej serii.
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU