Skomplikowane procedury, opóźnienia w przyznawaniu pieniędzy i ich niewłaściwe wykorzystanie - to według NIK skutki przeprowadzonego przez Ministerstwo Zdrowia w 2000 r. programu restrukturyzacji w służbie zdrowia.
Z przedstawionego w czwartek raportu Izby wynika, że założenia programu były zbyt skomplikowane, by dobrze go przeprowadzić. W rezultacie 83 proc. pieniędzy przeznaczonych na restrukturyzację dotarło do placówek medycznych z kilkumiesięcznym opóźnieniem.
Byle szybko, byle jak
Szpitale i ośrodki zdrowia nie były jednak przygotowane na przyjęcie nawet tych funduszy - ocenia NIK. Według Izby, pospiesznie tworzono więc regionalne grupy wsparcia (firmy doradcze) i opracowywano regionalne programy restrukturyzacyjne.
Problemy reformy pojawiły się już na samym początku. Jednym z priorytetów było ograniczenie liczby szpitali i oddziałów po to, by zmniejszyć koszty i zadłużenie. Ale resort zdrowia, przystępując do tego ambitnego zadania, długo nie miał kompletnej listy szpitali. Nie wiedział nawet, gdzie się one znajdują.
Kontrolerzy nie wytropili konkretnych przypadków korupcji. Ale wskazali na korupcjogenne mechanizmy. Sprzyjał temu system rozdzielania pieniędzy.
Na straty
Według NIK, część pieniędzy, tj. ok. 11 mln zł, zostało zmarnotrawionych. Zamiast na odprawy środki były przeznaczane na nagrody jubileuszowe czy podwyżki pensji. Zdarzało się, że odprawę otrzymywała osoba, którą za kilka dni znów zatrudniano. Przykłady? W poniedziałek w zakładzie opieki zdrowotnej zwalniano pracowników. Otrzymali oni trzymiesięczną odprawę. Nazajutrz wracali do pracy w ZOZ-ie. W ten prosty sposób odebrali 15 pensji w roku. Taki proceder miał miejsce w co ósmym ZOZ-ie.
Pieniądze na przekształcenia w służbie zdrowia szły z naszych podatków. Na rok 2000 przekazano ponad 354 mln zł (PAP)
