Minister pracy Jerzy Hausner od dawna zapowiadał zmiany. Reguły podnoszenia wysokości świadczeń mają być proste i zrozumiałe.
Prognozy przeciw emerytom
Teraz obowiązuje waloryzacja mieszana: cenowo-płacowa. Wskaźnik wyliczany jest na podstawie prognozowanego wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych (inflacja) z uwzględnieniem 20 proc. realnego wzrostu płac. Doświadczenia - zwłaszcza 2000 roku - pokazują, że prognozy rozmijały się z rzeczywistością na niekorzyść emerytów. Nawet późniejsze wyrównanie nie pokrywa w pełni poniesionych strat. Wypłacane jest bez odsetek i tylko za kilka miesięcy.
Waloryzację wskaźnikiem określonym w ustawie budżetowej wprowadzono od początku 1996 roku. Wcześniej obowiązywała formuła płacowa: emerytury i renty rosły w rytmie wzrostu średniego wynagrodzenia w danym kwartale. Doszło do sytuacji, że emerytury rosły szybciej niż płace.
Odbicie minionego roku
Resort pracy jeszcze wczoraj dyskutował nad szczegółami. Ostatnie uzgodnienia mogą zapaść dziś rano. Projekt ma oficjalnie ujrzeć światło dzienne podczas dzisiejszego posiedzenia Rady Ministrów, a zmiany mają obowiązywać od 2003 roku. Jak podało wczorajsze "Życie", propozycje rządu są następujące:
Przy obliczaniu świadczenia brana byłaby średnia kwota bazowa na koniec poprzedniego roku, a nie z poprzedniego kwartału, jak jest teraz.
- Od lat niezmiennie naszym postulatem jest, by waloryzacja przeprowadzana była w takim samym stopniu, jak rosną płace - mówi Tomasz Mamiński, przewodniczący ZG Krajowej Partii Emerytów i Rencistów. - O projekcie dowiedziałem się z prasy. Z nami, znającymi ten problem, nikt go nie konsultował. 20-procentowy udział we wzroście płac demoralizuje, bo wszyscy mają takie samo prawo do czerpania pożytków z rozwoju gospodarczego...
W ubiegłym roku przeciętne świadczenie (emerytura/renta) wypłacane z ZUS wynosiło 934,34 zł brutto. W tym samym czasie przeciętne wynagrodzenie wynosiło 2061,85 zł. Waloryzacja uwzględniająca rzeczywisty wzrost inflacji, powiększona o skromny udział we wzroście płac (czyli rozwoju gospodarczym) może rodzić nadzieję, że na zmianach emeryci przynajmniej nie stracą. Nie powinni się natomiast łudzić, że zyskają, bo budżetu na to nie stać. Jednak czy tak się stanie, będzie można wyrokować dopiero, gdy znane będą szczegóły projektu i ostateczne rozwiązania.
