Stacji groziło zderzenie ze śmieciem kosmicznym, a dokładniej z 13-centymetrowym fragmentem silnika rakietowego.
Jak powiedział Eugene Stansbery z NASA - był to fragment silnika rakietowego krążącego wokół Ziemi od 1993 roku! Skąd się tam wziął? A mianowicie, jest to pozostałość po rakiecie, która wyniosła satelitę GPS dla Marynarki Wojennej USA.
Gdyby doszło do zderzenia Stacji i "śmiecia", które krążą po orbicie z prędkością bliską 30 tys. km na godzinę, to skutki byłyby fatalne lub nawet tragiczne. I pewnie misja promu Discovery STS-119, którego start wyznaczono na niedzielę, nie miałaby po co lecieć do ISS. Na szczęście nie doszło do zderzenia, 13-centymetrowy fragment minął ISS w odległości 5 km.
Kosmiczny śmietnik
Od początku ery kosmicznej, kiedy człowiek wystrzelił na orbitę Sputnika 1 w 1957 r., zaczęło się zaśmiecanie przestrzeni wokół naszej Ziemi. Dziś nad Ziemią krąży wielki "śmietnik". Między innymi USSTRATCOM (Siły Strategiczne USA), które zawiadomiły NASA o "śmieciu" oraz Space Surveillance Network (Sieci Monitorowania Przestrzeni) wciąż obserwują przestrzeń nad naszymi głowami i katalogują obiekty, które mogą zagrozić eksploracji kosmosu.
Już pod koniec XX wieku doliczono się krążących nad Ziemią ponad 25000 różnych obiektów o rozmiarach większych niż 1 cm, pomiędzy którymi "lata" jeszcze blisko 60000 mniejszych. Są to przeróżne rzeczy. Poczynając od nieczynnych i uszkodzonych satelitów, pozostałości rakiet, różnego rodzaju płynów (wycieki chemiczne) - po mniejsze, jak choćby ostatnio zgubione klucze narzędziowe przez astronautkę, kabelki czy śrubki.
Kosmiczne zderzenie
Właśnie te rzeczy stanowią poważne zagrożenie i niebezpieczeństwo. Stacja Kosmiczna oraz prom kosmiczny musiały już kilka razy omijać lecące w ich kierunku "śmieci". Wyobraźmy sobie, że "śmieć" wielkości znaczka pocztowego uderza w astronautę z prędkością ponad 20 tys. km na godzinę. Dla astronauty byłby to ostatni spacer w życiu. W lipcu 1983 r. "okruszek" wielkości zaledwie 0,2 mm uderzył w okno promu Challenger. Dobrze, że okna w wahadłowcu są dość grube, bo "okruszek" wbił się na głębokość 2,5 mm.
We wtorek 10 lutego "kosmiczny śmietnik" powiększył się o kolejne kilkaset odpadów. Na wysokości 805 km nad Syberią zderzyły się dwa satelity - amerykański Iridium i rosyjski Kosmos. Na załączonym filmie pokazano animację zderzenia i krążące "śmieci" po kolizji.
Atol Ducie
Ale zejdźmy na Ziemię, do bardzo rzadko odwiedzanego miejsca. Pod koniec XX wieku wokół atolu Ducie, leżącym na południowym Pacyfiku, przeprowadzono pewien eksperyment. Rocznie w okolicach atolu przepływało średnio 30 statków.
Na półtorakilometrowym odcinku plaży naj¬większej wyspy atolu - Acadia, znaleziono… 953 różnego rodzaju śmieci! Największą liczbę stanowi¬ły odpady z tworzyw sztucznych - 268 różnego rodzaju kawałków, potem butelki (głównie po alko¬holu), tych było 171 sztuk, no i oczywiście boje - 113 sztuk. Znaleziono również 25 butów, 6 żarówek i 4 kanistry. Do osobliwości należał wieszak, sitko do herbaty, kręgiel, a także inhalator dla astmaty¬ków, kask budowlany czy wreszcie konserwowy placek z mięsem.
Jeśli naukowcy w najbliższych latach nie spróbują rozwiązać problemu kosmicznych śmieci, to loty kosmiczne, w tym załogowe staną się jeszcze bardziej niebezpieczne niż dotychczas. Bo do ogromnego ryzyka wyprawy kosmicznej dojdzie jeszcze całkiem prawdopodobne ryzyko zderzenia ze "śmieciem", a wtedy skutki takiego "spotkania" będę trudne do przewidzenia.