Policja nie wyklucza, że kierowca chciał się zabić. Prowadzony przez niego hyundai z dużą prędkością uderzył w drzewo. Impet był taki, że auto odbiło się i zatrzymało na środku jezdni. Śladów hamowania nie stwierdzono.
Kiedy służby ratunkowe dojechały na miejsce, czyli do miejscowości Cimochy, znajdującej się na trasie Raczki - Olecko, kierowca jeszcze żył. Ale jego stan pogarszał się z każdą minutą. Ratownicy próbowali podtrzymać w mężczyźnie funkcje życiowe, jednak w końcu musieli skapitulować.
Niedługo potem okazało się, że zmarły, to 61-letni suwalczanin Wojciech P. - właściciel jednej ze szkół nauki jazdy. Placówka ta niedawno zostało nagle zamknięta. Na lodzie pozostało przynajmniej 20 kursantów. Ta sprawa może mieć ścisły związek ze śmiercią Wojciecha P.
Był jednym z bardziej cenionych instruktorów.
- Potrafił szybko nauczyć dobrej jazdy - opowiada jedna z byłych kursantek. - Potem nie było żadnych problemów ze zdaniem egzaminu.
Zobacz też Bus wbił się w ciągnik z rozrzutnikiem (zdjęcia)
W corocznych zestawianiach publikowanych przez suwalski Ratusz, szkoła Wojciecha P. zajmowała wysokie miejsca. A głównym kryterium jest w tym przypadku zdawalność egzaminu.
W środowisku instruktorów nauki jazdy ta szkoła postrzegana była jako bardzo dobrze prosperująca. Nikt nigdy nie słyszał, aby właściciel miał jakiekolwiek problemy finansowe.
Tymczasem parę tygodni temu kursanci mogli tylko pocałować klamkę. Nikt nie wiedział, dlaczego siedziba szkoły została zamknięta. Ludzie obawiali się nie tylko utraty wpłaconych pieniędzy, ale też tego, że kurs będą musieli zaczynać od początku. Każdy potencjalny kierowca dostaje bowiem dzisiaj specjalny formularz, tzw. profil, gdzie zapisywane są postępy w nauce. Bez tego nie można kontynuować szkolenia. A profile Wojciech P. miał zamknięte w szafie.
Zrobimy wszystko, co możliwe, by kursanci jak najszybciej mogli podjąć naukę w innych szkołach
Kamil Sznel
asystent prezydenta Suwałk
Suwalskiemu Ratuszowi, który działalność szkół nauki jazdy nadzoruje, w minionym tygodniu udało się skontaktować z właścicielem szkoły. Umówili się na kontrolę 19 września i na wydanie profili dzień później. 18 września Wojciech P. zginął.
- Rozmawiałam z nim dwa dni wcześniej - opowiada jedna z kursantek. - Przepraszał za całe zamieszanie i obiecywał, że mój profil odda jak najszybciej.
Koledzy z branży nawet nie domyślają się, dlaczego Wojciech P. nagle zamknął szkołę. Przypuszczają, że mógł w kwestiach finansowych „za bardzo komuś zaufać, na przykład jakiejś kobiecie”. P. miał słabość do płci żeńskiej. I nie zawsze w takich kontaktach nad sobą panował. Kilka lat temu został skazany za zgwałcenie 20-letniej kursantki. Nie poszedł jednak do więzienia. Sąd zawiesił bowiem wykonanie kary.
Kamil Sznel z Urzędu Miejskiego w Suwałkach informuje, że instytucja ta zrobi wszystko, co możliwe, by wydobyć profile osób, które u Wojciecha P. się uczyły. Prawdopodobnie za kilka dni sprawa zostanie załatwiona i ludzie będą mogli kontynuować naukę w innych szkołach.
Ale z odzyskaniem pieniędzy może być problem. Tutaj bez pozwu sądowego przypuszczalnie się nie obejdzie.
Bądź na bieżąco. Współczesna.pl to aktualne informacje z woj. podlaskiego i części woj. warmińsko-mazurskiego. POLUB NAS na Facebooku:
Jasionówka – Czarnystok. Tragiczny wypadek porsche. 17-latek...