Polacy przegrali w piątek z Wielką Brytanią 1:2 po dogrywce i zakończyli MŚ na 4.
miejscu, choć wcześniej marzyli o awansie do elity (przegrali także po karnych z
Ukrainą oraz z Włochami). Oblewanie porażki zaczęło się od wizyty w toruńskim pubie, gdzie z klientami pokłócił się jeden z zawodników kadry Krystian Dziubiński. Do akcji wkroczył Oliwa i ciosem w twarz uspokoił hokeistę. - Próbowałem go uspokoić i dostał ode mnie "klapsa" - miał przyznać Oliwa.
Do kolejnej awantury podobno doszło w hotelu. I znowu pojawił się Oliwa, który
kilkoma ciosami przywołał do porządku Marcina Kolusza, Patryka Noworyta i Jacka
Płachtę. - Nie będę tolerował chamskiego zachowania małolatów, którzy w swoim życiu jeszcze niczego nie dokonali - wyjaśniał ponoć Oliwa.
Sam Kolusz zaprzecza doniesieniom o poważnej bijatyce, ale jak przyznaje, zachowywał się nieprzyzwoicie i został uderzony przez Oliwę. Jak donosi portal sport.pl, jeden z zawodników miał zgłosić sprawę na policji, ale później się rozmyślić. Kolusz ma ponoć złamany nos, a Dziubiński sińce pod oczami i złamany kciuk.
Przypomnijmy, że Oliwa jest wychowankiem GKS Tychy, w 1996 r. zadebiutował w lidze NHL w zespole New Jersey Devils, 10 lat później zakończył karierę, ostatnio był też ekspertem Polsatu. W NHL zasłynął nie ze zdobywania bramek, ale z... bójek, był bowiem specjalistą od obrony gwiazd.
Dodajmy, że według innych mediów, awanturowali się także międzynarodowi sędziowie turnieju, a jeden z samochodów sponsora, firmy Skoda, został rozbity.
Prezydium zarządu PZHL wyraziło "ubolewanie z powodu opisywanych przez media
zdarzeń" czyli de facto przyznało, iż do nich doszło. Powołało również specjalną
komisję, która ma wyjaśnić wszystkie okoliczności wydarzeń w nocy z 17 na 18
kwietnia. Jej posiedzenie odbędzie się 27 kwietnia w Krakowie.