Zdaniem wielu Argentyńczyków, śmierć Maradony nie nastąpiła z przyczyn naturalnych, lecz była wynikiem zaniedbań lekarzy, którzy opiekowali się nim w ostatnich dniach życia.
- Pozwolili mu umrzeć! Oni po prostu zostawili go na pewną śmierć. A my go kochamy, jest dla nas Bogiem. Ci, którzy go zostawili, porzucili w potrzebie, muszą trafić do więzienia! Do więzienia! - mówili uczestnicy wiecu.
Diego Maradona zmarł 25 listopada 2020 roku, w wieku 60 lat. Od dawna był uzależniony od alkoholu i narkotyków. Walczył z uzależnieniami i nadwagą. Na początku listopada przeszedł operację wycięcia krwiaka podtwardówkowego mózgu. Z sekcji zwłok wynika, że cierpiał cierpiał na marskość wątroby, niewydolność pracy serca, zaburzenia w funkcjonowaniu płuc, ostrą martwicę cewek nerkowych.
U mistrza świata z 1986 roku potwierdzono obecność w organizmie leków przeciwdepresyjnych, stosowanych w leczeniu zaburzeń lękowych oraz leków przeciwpadaczkowych, działających na układ nerwowy i bezsenność.
- Do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie, zgon nastąpił z przyczyn naturalnych. Przyczyną śmierci był ostry wtórny obrzęk płuc prowadzący do zaostrzenia przewlekłej niewydolności serca - taką opinię argentyńskich lekarzy przytoczyła amerykańska stacja CNN.
