https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cuda ministra

Janina Paradowska, "polityka"

     Rozstaniemy się z kasami chorych. Podobno od przyszłego roku. Ta wiadomość zapewne większość obywateli ucieszy, gdyż kasy chorych są w służbie zdrowia dyżurnym chłopcem do bicia. Wprawdzie ostatnio dość skutecznie o to miejsce walczy Pogotowie Ratunkowe, ale jednak kas nie pokona. Utożsamiono je ze wszystkim wadami i błędami reformy i tak już pozostanie. Paradoks rozstania z kasami chorych polega na tym, że nie byłoby ich, gdyby nie Sojusz Lewicy Demokratycznej, który je teraz chce likwidować. To zwarta koalicja AWS - SLD wprowadziła kasy na przekór innym ugrupowaniom. Czy teraz Sojusz stał się mądrzejszy po szkodzie?
     Otóż tego nie wiadomo, bo nie jest jasne, co tak naprawdę oznacza nowa reforma w służbie zdrowia. Ma być jeden narodowy fundusz, czyli jedna kasa i 16 oddziałów tego funduszu, czyli 16 kas terenowych. Podobno koszty administracyjne mają być niższe, ale koszty administracyjne to za mało, by służbie zdrowia przybyło pieniędzy. Ma być też mniej polityki, bo nie różnobarwne samorządy będą obsadzać kasy, ale jeden SLD, ewentualnie wspólnie z koalicjantami (ci już z pewnością o to zadbają). Minister będzie więc nadzorował pieniądze i rozdzielał stanowiska. Niektórzy mówią, że to powrót do PRL. Rzeczywiście na to wygląda. Obecna władza nadzwyczajnie lubi wszystko centralizować. Taka już widać jej druga natura. Minister bez fury stanowisk do obsadzenia nie czuje się właściwie ministrem.
     Jednak dla naszego zdrowia należy ministrowi życzyć powodzenia w nowej reformie. Jeżeli wyjdzie z niej jeszcze większy bałagan niż obecnie, co nie jest wykluczone, bowiem system obecny już w wielu miejscach zaczął sprawnie działać, a nowe zawsze grozi chaosem, to SLD będzie miał poważne kłopoty z wygraniem w przyszłości jakichkolwiek wyborów. Obywatele do reformowania reformy powinni jednak podejść ostrożnie. Od samej zmiany struktur nie przybywa pieniędzy, doświadczenie raczej uczy, że każda zmiana struktur najpierw sporo kosztuje. Widocznie minister uznał, że warto zainwestować. No cóż, na początek na samym haśle likwidacji nie lubianych kas można zyskać popularność (to jest też inwestycja w samego siebie, w swoja karierę). Zanim ludzie się przekonają, że zmiana szyldu nie skraca kolejki do lekarza specjalisty, nie zwiększa puli środków na wynagrodzenia czy sprzęt, nie likwiduje takiej plagi, jaką jest na przykład łapownictwo, trochę czasu upłynie. Minister jednak zapowiada, że bierze odpowiedzialność i będzie gotów stanąć do rozliczeń. Wprawdzie obecny minister zdrowia w czasie swej krótkiej kariery mówił już różne dziwne rzeczy, a więc można byłoby machnąć ręką i uznać, że to jeszcze jeden lapsus, ale tym razem jego słowa warto zapamiętać i jednak rozliczyć. Wszyscy wprawdzie twierdzą, że od samego mieszania herbata nie staje się słodsza, ale kto wie? Może minister czyni cuda?
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska