W tej chwili jest , z grubsza rzecz określając, tak: zalegamy ze spłatą jednego kredytu, lecz mamy sporą szansę na kolejną pożyczkę, ponieważ między większością banków nie ma wymiany informacji o nierzetelnych dłużnikach.
Tego pana spiszemy
Ma być inaczej. Dane osoby (ale także przedsiębiorstwa), która ma problemy z płatnościami, trafią - w myśl projektu ustawy autorstwa Ministerstwa Gospodarki - do biura informacji gospodarczej. Każdy bank, partner w biznesie, a nawet sklep prowadzący sprzedaż ratalną, w każdej chwili będzie mógł sprawdzić tę czarną listę za pośrednictwem komputera. Jeśli znajdzie się tam nasze nazwisko - możemy zapomnieć o kolejnym kredycie, o kupnie pralki na raty, czy "komórki" na abonament.
Już się dogadali
Podobny system wymiany informacji działa już między polskimi operatorami telefonii komórkowej. Klient, który nie płacił rachunków i ma zaległości np. w Erze GSM, nie może kupić telefonu na abonament ani w macierzystej firmie, ani w Plusie czy w Idei. Operatorzy mają w swych zasobach informatycznych listę nazwisk, adresów i peseli nierzetelnych klientów, od których żądają zastawu.
Tak, ale
Jak projekt ustawy ma się do Ustawy o ochronie danych osobowych? - Generalny inspektor ochrony danych osobowych nie otrzymał jeszcze projektu do opinii - mówi Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik prasowy GIODO.
Pomysł ministerstwa na sekowanie osób mających trudności z płatnościami wzbudza zastrzeżenia instytucji i organizacji konsumenckich:- Jakiś czas temu otrzymaliśmy do nieoficjalnego zaopiniowania projekt tej ustawy. Zgłosiliśmy sporo krytycznych uwag, dotyczących między innymi takich kwestii jak nierówne, naszym zdaniem, traktowanie konsumentów indywidualnych i przedsiębiorstw, czy brak określenia terminu, w którym osoba - po spłaceniu zaległości - byłaby skreślona z czarnej listy. Teraz czekamy na drugą wersję projektu. Mamy nadzieję, że zostaną w niej uwzględnione nasze uwagi - mówi Alina Urban, rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta.
