Z pomysłem na organizację konkursu wiedzy o Harrym Potterze przyszła na obrady kapituły liceum dr Beata Torbicka, polonistka z Liceum.
Akademia pani Rowling
- Prawdę powiedziawszy nie interesowałam się wcześniej recenzjami. Mnie się ta książka skojarzyła z "Akademią Pana Kleksa", przypomniała lektury z czasów dzieciństwa - mówi dr Torbicka. - Świetnie napisana baśń, z motywami, które występują w niemal każdej tego rodzaju pozycji. Sądziłam, że intencje autorki są jasne: zwycięża dobro, przyjaźń i odwaga.
Im bliżej konkursu, tym pewność doktor Torbickiej wystawiana była na coraz większe próby: - Któregoś dnia odebrałam telefon. Jakaś pani uznała za stosowne uświadomić mnie, że dzieci nie bez powodu czytają Pottera, a nie czytają innych książek. To dowód na istnienie szatana.
Dyrektor Liceum Lech Flaczyński przyznaje, że nie miał czasu przestudiować potterowskiego cyklu: - Wysłuchałem jednak argumentów pani Torbickiej, do której mam pełne zaufanie i te argumenty wydają mi się przekonujące. Poza tym uznałem, że jest to dobry sposób na promocję szkoły, znacznie skuteczniejszy niż "dni otwarte". A dla naszej szkoły, która utrzymuje się z czesnego, każdy uczeń jest ważny.
Podpis diabła
Jedynym pedagogiem, który wystąpił przeciwko konkursowi, był nauczyciel historii, znany również jako polityk grudziądzkiej prawicy Sławomir Szymański. - O sprawie dowiedziałem się od proboszczów grudziądzkich parafii, więc poruszyłem sprawę w rozmowie z dyrektorem. Zwracałem uwagę, że konkurs będzie źle odbierany przez Kościół lokalny. Wiedziałem, że będą z tego powodu problemy i nie myliłem się. Boli mnie ta sprawa, bo ze szkołą jestem bardzo zżyty i dotąd nie różniliśmy się z dyrektorem w opiniach. Zgadzam się, że trzeba na różne sposoby promować szkołę, ale ten nie wydaje mi się udany. Nie chciałbym, żeby od innych liceów różniła nas tylko nazwa. Można było przecież zorganizować dla gimnazjalistów wiele innych konkursów - na przykład o biskupie Chrapku albo o kardynale Wyszyńskim.
Szymański przeczytał pierwszy tom przygód Pottera. Nie przeczy, że zachwycił go błyskotliwy styl, choć do treści ma sporo obiekcji: - Moje zastrzeżenia dotyczą nie tylko "Pottera". Dziś, gdy o ludzkiej psychice wiemy znacznie więcej niż przed wiekiem, niektórzy naukowcy wprost ostrzegają przed niektórymi baśniami Grimmów czy Andersena. Należy podchodzić do nich ostrożnie, żeby nie spowodować szkód w psychice dziecka. Co do "Pottera", nie obawiam się tej książki, jeśli jej czytelnikami będą ludzie dorośli, ale dzieci są zbyt podatne na pewne wpływy.
Cebula i rytualne morderstwa
W sukurs grudziądzkim potterosceptykom ruszyło Radio Maryja i związany z rozgłośnią "Nasz Dziennik". Ten ostatni usiłował przekonać dyrektora Flaczyńskiego do odwołania konkursu powołując się na egzorcystę Gabriela Amortha "który przestrzega, że za gorączką potteromanii kryje się podpis króla ciemności, czyli diabła". Skutki lektury powieści zdaniem pisma będą nieobliczalne: "Niech nikt się nie dziwi, gdy szybko powiększone zostanie grono wyznawców szatana, wzrośnie liczba okrutnych rytualnych morderstw dzieci, że często dewastowane będą nasze cmentarze". Nic dziwnego, skoro według recenzenta "Dziennika" w powieści "najważniejszym momentem jest satanistyczny rytuał zamordowania dziecka, pohańbienie zmarłych, cmentarza oraz bluźnierstwa".
Dyskusja o powieści rychło przeniosła się na poważniejsze łamy. Spór rozgorzał nawet na internetowych stronach Katolickiego Serwisu Apologetycznego, który postanowił zapoznać czytelników z głosami zarówno potteroentuzjastów, jak i potterosceptyków. Rychło też w narodowej dyspucie pojawiały się elementy groteski.
Pośród przeciwników książki krążyć zaczął wywiad z autorką, w którym pani Rowling przekonuje, że walorem jej dzieła jest nakłanianie do satanizmu i upokarzanie Syna Bożego. Na nic zdały się argumenty obrońców "Pottera", że choć sama autorka w istocie jest niewierząca, to cytaty z rzekomego wywiadu pochodzą z brytyjskiego pisma satyrycznego "The Onion" ("Cebula ") i z jej poglądami nie mają nic wspólnego.
Sławomir Szymański przekonuje, że nie można lekceważyć głosów płynących z Radia Maryja: - Tam występują często ludzie dobrze przygotowani, którzy dokładnie przeanalizowali problem. Dzięki Bogu, mamy Radio Maryja, bo za jego sprawą możemy wysłuchać innych głosów na temat "Pottera" i wyciągnąć wnioski.
Uczniowie trzeciej klasy liceum skierowali Internetem list do Radia Maryja: - Napisaliśmy, że to nie średniowiecze, żeby straszyć ludzi Potterem, że mamy prawo do własnego zdania - _relacjonuje Weronika. - Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Doktor Violeta Wróblewska, z Instytutu Literatury Polskiej UMK twierdzi, że spory o baśnie to nic nowego: - Podobne zamieszanie mieliśmy w dobie pozytywizmu. Wówczas również różne "autorytety" zalecały zaniechanie czytania bajek, bo "odwracają uwagę dziecka od ważniejszych spraw codzienności". Apelowali, żeby - jeśli już wykorzystywać bajki, to tylko te z czytelnym morałem - o posłuszeństwie wobec starszych, miłości do ojczyzny itp. Na szczęście już Młoda Polska podważyła te poglądy. Mam wrażenie, że ta cała awantura o "Pottera" oddaje zaściankowy charakter naszego kraju, a bój toczą między sobą głównie ci, którzy nie czytali powieści. Ja przeczytałam cztery tomy "Pottera" i jedynym zagrożeniem, które zauważyłam, jest poziom kolejnych tomów. O ile pierwszy jest wspaniały, to kolejne są już wyraźnie słabsze. A magia? Magia jest nieodłącznym składnikiem baśni, a trzeba oddać pani Rowling, że garściami czerpie z tradycji literatury baśniowej.
Beata Torbicka sama nie wie, czy używać jeszcze słowa "magia" na zajęciach: - Cała ta sprawa dała mi sporo do myślenia. Jeśli Potter jest krzewieniem magii, to czy wyrzucić z listy lektur drugą część "Dziadów"? O "Mistrzu i Małgorzacie" nie wspomnę. Nawet Krecik z telewizyjnej bajki przemieszcza się na latającym dywanie!
Sześć razy Potter
Takiej frekwencji nikt się nie spodziewał. Na konkurs zjechało 60 gimnazjalistów. Zainteresowanie było znacznie większe, ale odziedziczone po przedszkolu sale Katolickiego Gimnazjum Ogólnokształcącego nie są z gumy. W niektórych gimnazjach trzeba było zorganizować eliminacje.
Po pisemnym teście wyłoniono 15 osób, które zakwalifikowały się do części ustnej. - Wiedza uczestników była zdumiewająca. Czołowej piątki nie można było zagiąć na żadnym pytaniu - przyznaje dyrektor Lech Flaczyński. - Komisja wałkowała ich na różne sposoby, bez skutku. W akcie desperacji zadecydowaliśmy, że finaliści wzajemnie zaczną zadawać sobie pytania. Ostatecznie zadecydowały pytania zadane przez uczestników siedzących już na widowni. Byłem zdumiony, przecież te dzieciaki znały Pottera niemal na pamięć. Tomasz Zielaskowski z Jabłonowa, który zajął drugie miejsce, przyznał mi się, że pierwszy tom przeczytał sześć razy, pozostałe - po dwa.
Gdzie brukowiec, gdzie bajka
- Nie wycofałem się z konkursu, to byłby zły sygnał dla nas wszystkich - mówi dyrektor Flaczyński. - Trzeba dostrzegać wrogów tam, gdzie są rzeczywiście: w ogłupiających brukowcach, w prymitywnej reklamie, a nie w bajkach. Jako katolik tak to postrzegam. Z drugiej strony całe to zamieszanie kosztowało mnie sporo nerwów. Niby człowiek nie przejmuje się tymi anonimami, ale później nie może przez nie spać.
Po Grudziądzu krążą jednak pogłoski, że dyrektor nie może liczyć na pobłażliwość toruńskiego biskupa. Tymczasem kanclerz Kurii ks. Andrzej Nowicki nie widzi powodu, aby biskup miał zajmować stanowisko w sprawie "Harry'ego Pottera": - Szkoła ma swój organ założycielski i on ocenia działalność dyrektora. Strony sporu powinny usiąść i podyskutować. Słyszałem bardzo rozbieżne opinie na temat, ale sam nie czytałem, więc nie mam zdania. Pewnie za lekturę "Pottera" wezmę się w wakacje. Trzeba poznać książki, którymi żyją dzieci, żeby umieć z nimi rozmawiać w trakcie pracy duszpasterskiej.
- Stała się ważna rzecz. Tę samą książkę przeczytali uczniowie, ich rodzice i nauczyciele. Wszystkie strony zaczęły rozmawiać ze sobą o najpoważniejszych sprawach, co samo w sobie jest sukcesem - mówi Marek Czepek, wiceprzewodniczący oddziału rejonowego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Grudziądzu. - Mamy zaufanie do dyrektora, panią polonistkę uważamy za świetną nauczycielkę, a to, że w obrębie Kościoła pojawiają się różne głosy na temat jednej książki, nie obliguje nas do zajmowania skrajnych opinii. Musimy uczyć się dialogu.
Wyciąganie wniosków
Z głośników na licealnym korytarzu sączy się ballada Enyi. Kuba, z czwartej klasy, miłośnik prozy Rolanda Topora, wkurza się na całą tą potterowską awanturę. Książkę Rowling przeczytał w oryginale, spodobała mu się. - Ale denerwuje mnie to, że co rusz ktoś ocenia naszą szkołę nie pytając o zdanie uczniów. Jesteśmy takimi samymi katolikami jak księża, którzy nas potępiają za Pottera i również mamy prawo do własnego zdania. Młodzi ludzie sami dziś potrafią wyciągać wnioski, nie trzeba nas straszyć, w końcu nie żyjemy w latach 80. Nikt jakoś nie zauważył, że to my stanowimy tę szkołę i mamy prawo decydować, co się w niej dzieje. Jeśli nie będzie nas, nie będzie i Katolickiego Liceum.
PS. Ksiądz Leszek Sudoł, prefekt Katolickiego Liceum odmówił wypowiedzi na temat konkursu potterowskiego uznając, że sprawa jest zbyt delikatna i nie należy dolewać oliwy do ognia.
Ks. dr Jacek Dunin-Borkowski, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Warszawsko-Praskiej:
- Zupełnie nie rozumiem zarzutu krzewienia satanizmu w kontekście książek o Harrym Potterze. Jest raczej odwrotnie - największym osiągnięciem Szatana jest wmówienie ludziom, że go nie ma. To, co jest ogromną wartością książek o Potterze, to ukazywanie zła jako czegoś obiektywnego i groźnego, czegoś z czym trzeba walczyć na śmierć i życie. _
_Przeczytałem z dużą przyjemnością wszystkie tomy Pottera w oryginale, jeszcze przed wybuchem potteromanii i natychmiast zacząłem jelansować w gronie swoich znajomych i krewnych. Zaskoczył mnie zadziwiająco pozytywny na tle innych dzieł masowej kultury wydźwięk moralny i wychowawczy. Nie jest to wielka literatura, ale bardzo sprawnie napisane czytadło z przesadnie nawet uwypuklonymi wątkami dydaktycznymi. To są książki dla nastolatków na poziomie książek Niziurskiego, co jest komplemetem.
_Można byłoby ewentualnie zarzucić "Potterowi" wprowadzanie fascynacji magią. Tego rodzaju groźna głupota w Polsce nie jest**za bardzo rozpowszechniona, ale niestety na Zachodzie jest bardzo popularna. Widzę w "Harrym" bardzo dużo wartości wychowawczych, zbliżających do wiary i pewne zagrożenia. Wydaje mi się, że lepiej odnajdować wartości w tej książce, która tak czy owak jest hitem, zamiast próbować ją palić na stosie.To i tak się nie uda.
Dyskusja o "Harrym Potterze" bardzo przypomina polemikę z manicheizmem w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Ten prąd próbował odrzucić wszystko, co związane ze światem, ciałem, z pogańską kulturą uznając to wszystko za dzieło szatana. Nurt ten uznany został przez Kościół za herezję.
Większość tych, którzy z pozycji katolickich potępiają książki o Potterze, po prostu ich nie zna i powtarza obiegowe opinie rozpowszechnione w pewnych katolickich mediach. Ci, którzy robią to świadomie, moim zdaniem popadają w manicheizm. Podzielam przerażenie tych ludzi współczesnym światem i współczesną kulturą, bo uważam, że duża część tej kultury jest rzeczywiście dziełem szatana, natomiast w momencie kiedy człowiek wpadnie w obsesję, zaczyna potępiać wszystko.
Mam wrażenie, że w tym kontekście warto przypomnieć nakaz świętego Pawła: "Wszystko badajcie, a to co dobre, zachowujcie".
Czary i mary
Adam Willma
Sandra z III klasy nie przejmuje się zamieszaniem wokół konkursu potterowskiego: - Jestem pewna, że ci, którzy nas krytykują, nie czytali książki. Martwi mnie jednak, że nie zauważają, że nasze pokolenie nie ogranicza wiary wyłącznie do pacierza.