Przez całe lato w Lidze Światowej Biało-Czerwoni wygrali zaledwie cztery z jedenastu meczów, ale trener Stephane Antiga tłumaczył, że w Rio będzie inaczej.
- Mamy pewne miejsce w turnieju finałowym, więc możemy mocno potrenować. To naturalne, że teraz nie wygrywamy - tłumaczył Antiga po każdym turnieju. A w Final Six w Krakowie nasi siatkarze z trudem wygrali 3:2 z Francją, po czym przegrali z Serbią i pożegnali się z rozgrywkami.
- Mistrzów świata już nie ma - powiedział przed rokiem Bartosz Kurek i trudno nie oddać mu racji. Drużyna, która w 2014 roku zachwyciła siatkarski świat, straciła trzy najważniejsze ogniwa - rozgrywającego Pawła Zagumnego, przyjmującego Michała Winiarskiego i atakującego Mariusza Wlazłego. Antiga największe problemy ma na rozegraniu, bo w Polsce zwyczajnie brakuje dobrych graczy na tej pozycji.
Trudno Polaków nazwać drużyną „na złoto”, ale z pewnością na grę w strefie medalowej zespół Antigi stać. By jednak tak się stało, turniej życia musi zagrać Grzegorz Łomacz, Mateusz Mika musi przypomnieć sobie ostatni mundial, a Bartosz Kurek finał Ligi Światowej w 2012 roku. Jeśli zagrają najlepiej, jak potrafią, a do tego nic ze swej waleczności nie stracą Michał Kubiak i Paweł Zatorski, to wreszcie będą mogli z uśmiechem wracać z igrzysk. Bo choć siatkarze z obecnego pokolenia mają na koncie i mistrzostwo świata, a niektórzy też mistrzostwo Europy i zwycięstwo w Lidze Światowej, to ostatni - i jedyny - medal (za to złoty!) igrzysk polska siatkówka zdobyła czterdzieści lat temu.
Ominęli grupę śmierci
Tzw. serpentyna, ulubiony system podziału na grupy wśród działaczy FIVB, sprawiła, że grupy w Rio de Janeiro nie są równorzędne - w tej pierwszej walczyć będą Brazylijczycy, Amerykanie, Francuzi i Włosi. Wprawdzie w drugiej znajdą się aktualni mistrzowie olimpijscy (Rosjanie) i aktualni mistrzowie świata (Polacy), ale już kolejne zespoły są znacznie słabsze. Trudno przypuszczać, by ktokolwiek z grona: Iran, Argentyna, Egipt i Kuba mógł wyprzedzić Rosjan i Polaków. Za to w drugiej grupie właściwie każdy z wielkiej czwórki może być pierwszy i każdy może być czwarty, a Kanadyjczycy (raczej) i Meksykanie (na pewno) będą tylko dostarczycielami punktów.
Kluczowy będzie ćwierćfinał
Igrzyska w Pekinie i Londynie Biało-Czerwoni kończyli w ćwierćfinale. Tym razem też trudno będzie przebrnąć przez tę fazę. Do ćwierćfinału awansują po cztery drużyny z każdej grupy. Zwycięzcy grup trafią na zespoły z czwartych pozycji, a do drużyn z drugich miejsc będą dolosowane zespoły z trzecich pozycji. To jedyna szansa, by ominąć w ćwierćfinale potęgi z grupy A.