www.pomorska.pl/znin
Więcej aktualnych informacji ze Żnina znajdziesz również na podstronie www.pomorska.pl/znin
https://www.youtube.com/watch?v==D8GbAo_jzcA
Wśród żninian krążą rozmaite wersje tego, co wydarzyło się w sercu miasteczka. Jedna z nich jest taka, że młodą dziewczynę, zatrudnioną w kantorze, wywieziono do lasu. Co się tam stało, czy ją bili, zastraszali? Tego akurat "ulica" nie wie.
Mówi się natomiast, że z punktu wymiany walut zrabowano 45 lub 450 tysięcy złotych.
Skontaktowaliśmy się z Krzysztofem Jaźwińskim, oficerem prasowym KPP w Żninie. - Potwierdzam, że doszło do napadu. Natomiast ile pieniędzy ukradziono, tego - dla dobra trwającego śledztwa - zdradzić nie mogę. Powiem natomiast, że do zdarzenia doszło wieczorem, około godziny 18 w minioną środę - usłyszeliśmy.
Mieszkańcy Żnina wiedzą o rozboju m.in. dlatego, że w jednej z pizzerii przy Kościuszki, na szybie, wywieszono informację z przybliżonym rysopisem sprawcy (lub raczej jednego z nich - przyp. red.). - Dziś więcej powiedzieć nie mogę - dodał Jaźwiński, gdy próbowaliśmy uzyskać więcej szczegółów.
Jak udało nam się ustalić, do podobnie poważnego napadu doszło w miasteczku 10 lat temu.
Bandyci skontaktowali się w właścicielami kantoru - mówi jedna z wersji wydarzeń. Tłumaczyli, że akurat jadą przez Żnin i potrzebują dużą ilość obcej waluty. Pytali, ponieważ było już późno, czy będa mogli odebrać ją w domu. Ostatecznie gdy spotkali się z właścicielami, ciężko ich pobili. Później wzięli ich samochód i podjechali pod kantor.
Pewnie dlatego to nie wzbudziło u nikogo podejrzeń. Zrabowali dużą ilość pieniędzy, jednak do głównej kasy nie udało im się wtedy dostać.
Niedługo potem złodzieje zostali złapani. Balowali w jednej z restauracji. Jak się wtedy mówiło - "szastali" pieniędzmi. To zwróciło uwagę obecnych w lokalu. Ostatecznie policja ich wylegitymowała i zatrzymała. Byli to mężczyźni spod Włocławka. Trafili do więzienia.
Temat jest o tyle ciekawy, że poważny napad sprzed 10 lat i ostatni - na kantor - dotyczy tej samej rodziny.
Mieszkaniec Żnina, na wieść o zdarzeniu: - Kantor przy Kościuszki, jak się mówi, był tu od zawsze. Przypięto nawet do tego miejsca komentarz, że właściciel jako drugi po Gawroniku miał wiedzę, że można go już uruchomić.
Krzysztof Jaźwiński: - Był jeszcze tylko jeden napad przy tej samej ulicy. Na SKOK Stefczyka. W tym przypadku jednak mężczyźni nastraszyli jedynie pracowników punktu plastikowym pistoletem. Nasi policjanci szybko ich złapali. Byli to mieszkańcy Żnina. Ze SKOK-u nie zginęła wtedy ani złotówka.