Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy królowa szykowała spisek w Bydgoszczy?

Hanka Sowińska [email protected]
Na schodach kościoła jezuickiego (na starej pocztówce światynia z XIX w.) podpisano traktaty welawsko-bydgoskie
Na schodach kościoła jezuickiego (na starej pocztówce światynia z XIX w.) podpisano traktaty welawsko-bydgoskie ze zbiorów Wacława Szmeltera
Były serdeczne uściski, gesty przyjaźni i uczty. Ale była też demonstracja siły, a nawet próba uwięzienia elektora brandenburskiego. W takiej to atmosferze król Polski Jan Kazimierz przyłożył rękę do powstania potężnego państwa pruskiego. A wszystko to działo się w Bydgoszczy jesienią 1657 r.

Traktaty welawsko-bydgoskie. Dla uczniów to kolejne daty, które trzeba wkuć na pamięć, żeby dostać dobrą ocenę. Dla znawców naszych dziejów zdarzenie, które królowi i ówczesnym sternikom polityki zagranicznej nie przynosi chluby. Słusznie ocenia się je jako największą klęskę dyplomatyczną przedrozbiorowej Polski.

Ale zanim do tego doszło był najazd Szwedów. Nie od rzeczy więc będzie zapytać, jak Bydgoszcz wtedy wyglądała? Cóż, jak po potopie, a dokładnie po dwóch okupacjach. Pierwsza zaczęła się w sierpniu 1655 r. i trwała do kwietnia następnego roku, druga - już krótsza - od maja do października 1656 r.

Skutki były tragiczne. W mieście wybuchła zaraza, która zdziesiątkowała ludność; wymarła wówczas m.in. część zakonników z klasztoru Bernardynów. Straty materialne były olbrzymie. Wycofując się Szwedzi "minami gruntownie rozerwali zamek". Zniszczeniu uległa też mennica. Wielu mieszczan okradziono; wtedy też wywieziono księgozbiór należący do jezuitów.

Nie wiemy, na ile miasto zdołało się podnieść z upadku w ciągu roku. Wiadomo natomiast, że pod koniec października 1657 r. do Bydgoszczy zjechał król Jan Kazimierz. Właśnie to miasto wyznaczył sobie na spotkanie z wiarołomnym lennikiem Polski -Fryderykiem Wilhelmem Hohenzollernem, elektorem brandenburskim i księciem pruskim.

Dziś powiedzielibyśmy: "Broń nas Panie Boże przed takim sojusznikiem". Otóż książę Fryderyk, jako lennik Korony, był zobowiązany do poparcia Jana Kazimierza w chwili najazdu Szwedów na Polskę. Tymczasem zachował neutralność, deklarując jedynie wierność Rzeczypospolitej. Kiedy pod koniec 1655 r. wojska szwedzkie ruszyły na Prusy Książęce elektor stał się... lennikiem króla szwedzkiego Karola Gustawa. Żołnierze Fryderyka Wilhelma wydatnie wspierali Szwedów w bitwie pod Warszawą. Gdy za sprawą hetmana Stefana Czarnieckiego Polacy zaczęli odnosić sukcesy, elektor przystąpił do rokowań z Polakami. Za przejście do obozu antyszwedzkiego kazał sobie słono zapłacić - zwolnieniem z zależności lennej od Rzeczypospolitej i uznaniem swej suwerenności w Prusach Książęcych.
Pierwszy układ w tej sprawie Jan Kazimierz zawarł 19 września 1657 r. w Welawie nad Pregołą. Aby omówić szczegóły porozumienia, polski monarcha i elektor brandenburski spotkali się w Bydgoszczy.

Król do miasta przybył 26 października. Towarzyszyła mu żona, Ludwika Maria Gonzaga. Cztery dni później para królewska wyjechała na spotkanie gości. Podobno Ludwika Maria i Ludwika Henryka, żona Fryderyka Wilhelma serdecznie uściskały się na powitanie, a królowa zaprosiła małżonkę księcia do swojej karocy. Do miasta licznie też zjechali przedstawiciele dyplomatyczni państw trzecich, w tym Francji i Austrii. Obecny był również burmistrz Gdańska Adrian von der Linde, zaciekły wróg Brandenburgii.

Najpierw pary monarsze ucztowały, by wreszcie przejść do rokowań. I tu zaczęły się problemy. Elektor nie tylko domagał się potwierdzenia zapisów z Welawy; zażądał oddania Lęborka, Bytowa, a nawet Elbląga. Na dwa pierwsze żądania król przystał bez targów. Kłopoty zaczęły się, gdy chciano ustalić wspólną strategię walki ze Szwedami i sposób finansowania wojny. Książę pruski domagał się - jako ekwiwalent za poniesione koszty - właśnie Elbląga.

Zdecydowanym przeciwnikiem oddania tego miasta okazał się burmistrz Gdańska. Liczył na poparcie królowej w zerwaniu rokowań. Niemieccy historycy oskarżają Ludwikę Marię, że planowała uwięzienie elektora. Z kolei polscy badacze uznają ten zarzut za absurdalny, argumentując, że wywołałby on olbrzymie komplikacje międzynarodowe.

W każdym razie napięcie rosło. Stacjonujące po wsiach polskie oddziały ruszyły w kierunku Bydgoszczy. Elektor wezwał na pomoc Brandenburczyków. Wydawało się, że u bram dojdzie do krwawej walki. Ale była to tylko demonstracja siły. Jan Kazimierz zgodził się na oddanie Elbląga pod warunkiem, że Prusy Królewskie będą go mogły odkupić za 400 tys. talarów.

6 listopada na schodach wiodących do kościoła jezuitów w Bydgoszczy (został zburzony przez Niemców w 1940 r. ) odbyło się zaprzysiężenie traktatów przez obie strony.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska