Pracownicy spółdzielni dostarczyli mieszkańcom druk, na którym należało wpisać liczbę osób stale zamieszkujących w lokalu lub z niego korzystających. Wielu bydgoszczan ten fakt przeraził.
- Otrzymaliśmy coś w rodzaju ankiety, w której trzeba było podać dane osobowe właściciela lokalu oraz ile konkretnie osób go zamieszkuje - mówią mieszkańcy bloków przy ulicy Curie - Skłodowskiej.
- Pewnie wywieszą potem taką listę w gablocie na klatce schodowej. A nigdy nie wiadomo, kto na nią spojrzy. Powiedzieć prawdę czy skłamać? - zastanawiali się mieszkańcy, zwłaszcza ci starsi.
I nic dziwnego, że mieszkańcy najchętniej zadeklarowaliby, że w ich lokalu mieszka duża rodzina, tak jest po prostu bezpieczniej.
Im mniej tym taniej
Niektórzy jednak woleliby, aby liczba osób zamieszkujących lokal była jak najmniejsza. A to z prostej przyczyny. Wpływa ona na wysokość opłat eksploatacyjnych, takich jak: wywóz śmieci, zużycie wody w mieszkaniach nieopomiarowanych, gazu w budynkach rozliczanych ryczałtem.
Jak informują w Spółdzielni Mieszkaniowej "Zjednoczeni", zebranie tych informacji miało na celu uaktualnienie bazy danych. Okazuje się bowiem, że nie wszyscy członkowie spółdzielni na bieżąco zawiadamiają o zachodzących pod ich dachem zmianach.
A zapominamy o tym najczęściej po urodzeniu dziecka, zakończeniu zasadniczej służby wojskowej, zakończeniu studiów zamiejscowych, czy powrocie z zagranicy.
Nie musisz wisieć obok sąsiada
Problem z ustaleniem faktycznej liczby mieszkańców danego lokalu, to między innymi problem Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej
- Spisy lokatorów wiszą u nas w blokach. Przy czym, po wejściu w życie ustawy o ochronie danych osobowych, członkowie spółdzielni nie muszą już zgadzać się na umieszczenie swojego nazwiska na liście. Wówczas widnieje tam tylko numer lokalu - wyjaśnia Zbigniew Sokół, prezes Fordońskiej SM.
- Jeśli chodzi o informację, ile osób mieszka w danym lokalu, to nigdy tego nie praktykowaliśmy. Ale raz w roku prosimy lokatorów o weryfikację tych danych. I przyznam, że mamy z tym największy problem - dodaje prezes Sokół. - Trudno jest nam ustalić ile osób tak naprawdę mieszka pod danym numerem. Często lokal, w którym zgłoszona jest tylko jedna osoba - właściciel - wynajmowany jest przez sześciu studentów. A przecież opłaty za gaz, czy wywóz śmieci naliczane są od osoby.
Dlatego na najbliższym zebraniu zarządu władze Fordońskiej SM zastanowią się, czy nie zmienić systemu naliczania opłat i uzależnić go od liczby metrów kwadratowych, a nie od liczby mieszkańców.