Nasz Czytelnik pyta, czy sensowne jest przejmowanie dworca w Chojnicach, skoro trzeba będzie w ten interes tylko wkładać pieniądze. - To będą same straty dla miasta - mówi. - Większe miasta na Śląsku już się o tym przekonały, czy my także chcemy na własnej skórze tego doświadczyć?
Przypomnijmy, że uchwała o przejęciu dworcowych obiektów zapadła na lipcowej sesji, ale temat dojrzewał przez wiele lat. Czy burmistrz Arseniusz Finster podziela niepokój Czytelnika i traktuje dworzec już teraz jako garb? - Gdybyśmy go nie przejęli, to nie dostalibyśmy 30 mln złotych na budowę węzła integracyjnego - odpowiada włodarz miasta.
Czytaj: Chojnice. Dworzec bez dwóch torów?
I podkreśla, że węzeł integracyjny to nie tylko nieruchomości dworcowe, ale też ścieżki rowerowe i program "Roweru miejskiego", inna lokalizacja dworca PKS i postoju taksówek, a przede wszystkim szansa na lepsze skomunikowanie się z Trójmiastem. - Już trwa modernizacja torowiska na odcinku Chojnice - Tczew i jest nadzieja. że doczekamy się szybkiej kolei nad morze - podkreśla Finster.
A to oznacza, że chojniczanie będą mogli myśleć także o podejmowaniu pracy w Trójmieście. Dziś jedzie się tam ponad dwie godziny, więc jest to żadna oferta, ale w przyszłości dojazd ma być szybszy i być może przyczyni się do podejmowania o pracy z dala od domu.
Co do budynków,b to na pewno będzie można w nich ulokować organizacje pozarządowe, będzie też szansa na działalność komercyjną, np. gastronomiczną. Pierwszy etap może być trudny, ale burmistrz jest dobrej myśli.
Czytaj e-wydanie »