MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Durda: - Nie było dnia żeby zawodnicy nie pytali o pieniądze

Rozmawiał (TOM)
fot. Lecj Kamiński
Rozmowa z DARIUSZEM DURDĄ - trenerem Elany Toruń.

- Jest pan zadowolony ze swojej pracy?
- Od oceny jest zarząd klubu. Ale poddam się jej bez oporów.

- A postawą zespołu, pod pana batutą, w rundzie jesiennej czuje się pan usatysfakcjonowany?
- Gdyby skwitować grę drużyny jednym zdaniem powiedziałbym tak: mogło być zdecydowanie lepiej. Z meczów wyjazdowych, wspomnę choćby o Bałtyku czy Polkowicach, powinniśmy przywieźć komplety punktów. Ta zdobycz wywindowałaby nas o dwie, trzy lokaty wyżej. Kompletna niemoc ogarnęła moich podopiecznych w meczach na własnym boisku, gdzie zanotowaliśmy zaledwie dwie wygrane, przy jednym remisie i aż sześciu porażkach.

- Zna pan odpowiedź na pytanie dlaczego tak się działo?
- To robota dla psychologów. Nie mam jednak złudzeń, że na taką a nie inną postawę chłopaków wpływ miała sytuacja organizacyjna, w jakiej znalazł się klub. Rozumiem, że czasy mamy ciężkie, lecz w sporcie zawodnik musi mieć zapewnione przynajmniej to minimum. Wielu graczy żyje z piłki. Nie było tymczasem dnia, żeby zawodnicy nie pytali o pieniądze. Ta sytuacja odbijała się na morale drużyny, zawodnikom brakowało motywacji w grze.

- Objął pan opiekę nad zespołem po 9. kolejce. W jakiej kondycji psychiczno-fizycznej pan go znalazł?
- Jeżeli chodzi o stronę sportową, to proszę wybaczyć, lecz nie zwykłem oceniać pracy swoich poprzedników. Mogę mówić tylko o kwestiach, nazwijmy je umownie, organizacyjnych. Byłem świadomy, że nie jest za wesoło. Gdy jednak przyglądałem się drużynie w grze - mecz z Ruchem Radzionków - doszedłem do przekonania, że to ekipa z potencjałem. To zaważyło, że przyjąłem propozycję zatrudnienia. Z każdą minutą treningów uświadamiałem sobie, że ogrom problemów przerósł nie tylko zawodników , ale i władze klubu. Czarę goryczy przelała sytuacja z pieniędzmi, myślę w tym momencie o grancie w wysokości 75 tys. Ta suma miast trafić do piłkarzy w formie stypendiów i wyrównania wcześniejszych zaległości, poszła na spłatę wierzytelności. Jakimś cudem udawało mi się mobilizować chłopaków na poszczególne mecze. O Gdyni czy Polkowiach wspomniałem; z Zawiszą zespół pokazał także charakter choć schodził z boiska pokonany. Ale generalnie kwestie organizacyjne odcisnęły na umysłach piłkarzy swoje piętno.

- W tym kontekście czy ktoś pana zawiódł?
- Dobre pytanie. Ale odpowiem na nie bez "personalnych wycieczek“. Niektórym zawodnikom zabrakło profesjonalizmu. Moje rozgoryczenie sięgnęło zenitu po meczu u siebie z Lechią Z. Góra. Gdy "głowa ostygła“ pomyślałem jednak, że jak mam wymagać od zawodników profesjonalizmu, gdy ci nie widzą go w klubie.

- Co dalej? Chce pan poprowadzić Elanę wiosną? Powalczyć z zespołem o utrzymanie?
- To środowisko mi odpowiada. Od strony sportowej widzę szansę odbicia się od dna, wyprowadzenia zespołu na prostą. Będzie wystarczająco czasu, aby zbudować drużynę, przygotować ją do rozgrywek. Ale nie tylko sport jest tu ważny. Dziś widzę, że jest źle, a nawet bardzo źle. Ale wciąż jest szansa utrzymać dla Torunia drugą ligę. Jest dużo punktów do zdobycia. Warto zatem walczyć do końca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska