W sobotę o godz. 11.59 do komendy powiatowej straży dotarło zgłoszenie o pożarze chlewni w Drożdzienicy w Wiadomości z Tucholi i okolic
Ewakuowano dwie maciory i sześć warchlaków, ale 9 prosiaków i dwie maciory zginęły w płomieniach. - Kiedy zastępy przyjechały na miejsce, budynek stał w ogniu - mówi Krzysztof Łangowski, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej z Tucholi. - Paliło się poddasze chlewni.
Z poddasza na podwórko zrzucono zmagazynowane tam 10 ton słomy. - Nie było problemu z wodą, bo jezioro było blisko - dodaje Łangowski. - Strażacy bez problemu rozkruszyli lód. Przypuszczamy, że przyczyną pożaru było dogrzewanie prosiaków. Być może doszło do zwarcia. Straty oszacowano wstępnie na 120 tys. zł.
Natomiast w niedzielę palił się budynek inwentarski w Lubiewie. Tu także pożar wybuchł w południe. Strażacy w aparatach tlenowych wyprowadzili z chlewika tuczniki. Na miejscu do pomocy zawodowcom ruszyli druhowie z Lubiewa, Bysławia i Suchej. - Zagrożony był budynek mieszkalny - wyjaśnia Łangowski. - I tu duże podziękowania dla sąsiada pogorzelców, który ruszył nam z pomocą i wyładowywał swoim specjalistycznym sprzętem rolniczym słomę z poddasza, którą dogaszaliśmy. Będzie się jeszcze długo tlić na polu, bo woda nie przenika takich materiałów, ale pomoc sąsiada była dla nas bezcenna. W tym przypadku straty wyniosły 30 tys. zł.
Jest zimno i prosiaki są dogrzewane. Strażacy apelują o szczególną ostrożność. - Jeśli korzystamy z lamp, sprzęt musi być sprawny - dodaje Łangowski. - Zachowajmy czujność i zaglądajmy do chlewu. Duże żarówki dają sporo ciepła. Zobaczmy, czy jakieś elementy nadmiernie się nie nagrzewają. To samo dotyczy piecyków, z których coraz częściej korzystają mieszkańcy. Muszą być w dobrym stanie technicznym, bo inaczej stanowią zagrożenie.
Czytaj e-wydanie »