Dom Marty i Krzysztofa leży w gminie Wąpielsk, daleko od asfaltowej drogi, hen za lasem. Wszędzie jeszcze śnieg. Mieszkanie całkiem spore, ale zaniedbane. Kolorowe ściany.
- Trzy lata temu tu się sprowadziliśmy - zaczyna opowieść Marta. - To teściowa dom kupiła. No i zaczęło się wyrzekanie mi, że na jego łasce siedzę. Roboty nie mógł znaleźć, bo każdy mówił, że to kryminalista. Ja trochę pracowałam u jego matki, na targu, ale to dwa, trzy miesiące i koniec.
_Krzysztof często wyjeżdżał do Brodnicy. Miał tam kolegów z kryminału. Co powrót, to nowa dawka agresji. Bił konkubinę czym popadło - kablem, łopatą, kijem. Na ścianie jednego z pokoi jeszcze widać krew po tym, jak uderzył ją w twarz. Choć Marta ma z nim trójkę dzieci, najstarsze 7-letnie, nie wzięli ślubu.
-_To chyba jakieś przeczucie było - mówi dziś ona.
Najpierw dostawała sama, potem przyszło też bicie dzieci. Nie wszystkich. 4-letni syn był oczkiem w głowie i tego nie ruszał. Dostawała za to 7-letnia teraz córka i 3-letni synek. Tego ostatniego przypalił hakiem od pieca. Tak, że rajstopki przywarły do skóry i nie można było zdjąć.
Tydzień temu, we wtorek, znów pobił Martę. Leżała na podłodze i się nie ruszała, żeby tylko przestał. W końcu odpuścił, wyszedł. Zabrała dzieci i uciekła do koleżanki. Tam w czwartek, w ramach obchodu, znalazł ją dzielnicowy. Nie chciała nic mówić, dopóki nie dowiedziała się, że Krzysztof siedzi w komendzie i nie wróci. W minioną niedzielę dostał miesiąc aresztu.
- Nie zawiadamiałam wcześniej policjantów, bo nie lubiłam ich. Kilka razy u mnie w domu byli, przeszukanie robili, że niby Krzysztof kradł. Znaleźli coś nawet. Z jakichś działek telewizor, kosiarkę... On mówił, że znajomy się przeprowadzał i dał na przechowanie... To już historia. Teraz wolna jestem. Wyprowadzić chcę się stąd.
Reportaż o Marcie i Krzysztofie już niebawem na stronach ogólnych.
ps. Imiona bohaterów zostały zmienione.
Dramat w kolorowych ścianach
ADRIANNA OŚMIAŁOWSKA
Trzy lata Marta bała się powiedzieć komukolwiek, że Krzysztof ją bije. Na początku nie było źle, nawyzywał, popchnął, potem wychodził, wracał, przepraszał. Kiedyś przestał przepraszać. Jak szła do gminy po zasiłki, to zabierał się za bicie dzieci.