Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogę Lecha Kaczyńskiego najłatwiej będzie opisać przyszłym pokoleniom

Adam Willma [email protected]
fot. prezydent.pl i prawo.uni.wroc.pl
Sylwetka Lecha Kaczyńskiego. Przeczytaj...

Dla Jadwigi Kaczyńskiej to była męczarnia, poród trwał całą dobę. Rodziła w domu, bo w szpitalu panowała epidemia pęcherzycy.

O tym, że na świat przyjdą bliźniaki powiedziała jej dopiero akuszerka. Położną była pani Gajcy, która pięć lat wcześniej straciła w Powstaniu swoje dziecko - wybitnego poetę, Tadeusza. Sama wówczas odnalazła jego ciało "wyrzucone podmuchem na stos gruzów zalegających podwórze, w strzępach zszarzałego ubrania przysypanego śniegiem i wapiennym pyłem" .

W imię ojca, i narzeczonego
Teraz cieszyła się razem z młodą Jadwigą, bo o mały włos poród nie zakończył się pogrzebem. Przyjechały dwie karetki, miał być poród kleszczowy. - Wyszli gotować kleszcze i wtedy pani Gajcy kazała mi wypić spirytus z kawą, żebym nabrała sił do parcia. I urodzili się normalnie. Najpierw zobaczyłam Jarka, który był cały niebieski. Pamiętam, że powiedziałam do niego: "Jesteś niebieski, ale i tak cię kocham". Po prostu poród był taki długi i ciężki, dzieciom brakowało tlenu - wspominała Jadwiga Kaczyńska w jednym z wywiadów.

Lech urodził się jako drugi. Imię miał wymyślić ojciec, Rajmund. Wymyślił podobne do swojego: Rajnold, ale Jadwiga zaprotestowała. Przeforsowała Lecha, na pamiątkę swojego pierwszego narzeczonego. Rajmund się zgodził.

Lech i Jarosław niechętnie wspominali ojca, choć Rajmund Kaczyński brał udział w powstaniu warszawskim, stracił nawet palec w walce (amputowała mu go ciotka Bronisława Komorowskiego). Może ze względu na szorstki charakter, może z uwagi na to, że wtopił się w peerelowską rzeczywistość, na etacie w państwowej uczelni żył lepiej niż przeciętnie, dostawał intratne zlecenia.

Lech tłumaczył to w ten sposób: "Zawsze byłem trochę bliżej z mamą. Ojciec całe dnie spędzał w pracy, miał mniejszy wpływ na moje życie. Później jako młodzieniec miałem pewne trudności w kontaktach z nim - wyróżniał go bardzo stanowczy charakter. No i ta opiekuńczość! Ciężkie awantury o to, że chodzę bez czapki. Wtedy dostawałem szału, choć byłem dużo spokojniejszy niż dziś".

Pokusą był Disney
Ogłoszenie o naborze do filmu młodzieżowego "O dwóch takich, co ukradli księżyc" znalazł w 1960 r. wuj. Potrzebne były bliźniaki, więc zawiadomił Jadwigę.

Konkurencja była wielka - zgłosiło się 300 par bliźniaków. Jarek i Leszek nie mieli wielkiej ochoty - poszli dopiero, gdy obiecano im, że w oczekiwaniu na próbne zdjęcia będzie można oglądać disneyowskie filmy. Do finału przeszły dwie pary. Wygrali Kaczyńscy, choć wybór ten skłócił ekipę filmową.

Jadwiga pracowała wówczas jako nauczycielka, zrezygnowała z etatu, aby zaopiekować się przez siedem miesięcy dziećmi na planie. Łatwo nie miała, bo bracia trzymali sztamę również w psotach: - Byli oczywiście nieznośni. Zamykali na klucz kierownika produkcji. Zaprzyjaźnili się z rekwizytorem, aby wyłudzić od niego świecę dymną. Musiałam zapłacić za remont dwóch pokoi hotelowych.

W trakcie kręcenia filmu bracia poznali młodziutkiego Marka Kondrata, który grał w "Historii żółtej ciżemki". Byli w świetnej komitywie - gdy któregoś dnia weszli na dach łódzkiego hotelu, interweniowała straż pożarna i milicja.

- Ale aktorami zostać nie chcieli. Najwyżej reżyserami - wspominała przed paru laty Jadwiga Kaczyńska.

Od dwói do doktoratu
Lech przyznał niedawno, że to właśnie udział w filmie popchnął braci do zainteresowania polityką. Ale zanim do tego doszło, musiał uporać się z problemami w szkole - w X klasie groziła mu dwója z polskiego.

Obaj bracia nie stronili od bójek, mogli w nich wykorzystać chwyty dżudo, które trenowali przez rok. Często wykorzystywali swoje podobieństwo podczas lekcji - ku uciesze klasy jeden odpowiadał przed tablicą za drugiego. W końcu miarka się przebrała - braci rozdzielono - Leszek odszedł do innej szkoły. Spotkali się dopiero na studiach prawniczych.

Lech miał zacięcie do nauki. Po egzaminie magisterskim rozpoczął studia doktoranckie. W ten sposób mógł spełnić marzenia matki, której nigdy nie udało się ukończyć doktoratu.

Do edukacji w inteligenckiej rodzinie z Żoliborza przywiązywało się szczególna wagę. Bracia w wywiadach wielokrotnie podkreślali, ten aspekt wychowania. Matka zadbała, żeby przyswoili sobie literacki kanon. Patriotycznych wzorców mieli aż nadto w rodzinie, podobały im się powstańcze opowieści - pomysł, żeby po modlitwie śpiewać hymn narodowy wyszedł od nich samych.

Dwie połówki owocu
Przeprowadzka Lecha do Gdańska była dla Jadwigi ciężkim przeżyciem. Tym bardziej, że to właśnie Lech zawsze obiecywał matce wnuki, podczas gdy Jarek - bardziej nieśmiały w kontaktach z dziewczynami - milczał.

W 1971 roku w Gdańsku czekał na Lecha asystencki etat na powstającym uniwersytecie. Doktorat z prawa pracy obronił siedem lat później. Wplótł w tekst kilka obowiązkowych cytatów z Lenina, co później mu wypominano, ale Służba Bezpieczeństwa nie miała wątpliwości po czyjej stronie stoi. Gdy przyznano mu tytuł doktorski, był już członkiem wolnych Związków Zawodowych oraz współpracownikiem Komitetu Obrony Robotników.

W Trójmieście poznał Bogdana Borusewicza i rodzinę Gwiazdów, bywał u Anny Walentynowicz. Wszystko to nie uszło uwadze bezpieki. Przed utratą pracy uratowały go wówczas problemy zdrowotne.

W mroźnym styczniu 1976 roku przez koleżankę z Instytutu Morskiego poznał Marię.
- Z Leszkiem od razu przypadliśmy sobie do gustu - wspominała późniejsza prezydentowa.
- Byliśmy jak połówki jednego owocu - mawiał Lech Kaczyński.

Po dwóch latach znajomości wzięli ślub. Następnego roku urodziła im się córka - Marta. Matka Lecha nie była tego pewna. Nie podobało jej się, że dziewczyna jest kilka lat starsza od Leszka, ale po latach znalazły wspólny język, polubiły się.

Maria nie wróciła już do pracowni badań koniunkturalnych IM, dorabiała sobie tłumaczeniami z francuskiego i angielskiego. Redagowała artykuły męża do podziemnych gazetek.

Człowiek Wałęsy
Gdy zrobiło się gorąco w stoczni, Lech był na miejscu. W sierpniu 1980 roku powołano go na doradcę Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Był szefem biura analiz i biura interwencyjnego, a później delegatem gdańskiej "Solidarności" na I Zjazd Delegatów. Pracował w zespole do spraw uregulowania stosunków z PZPR.

Choć Lech niezmiennie w kontaktach z przyjaciółmi wskazuje na swojego brata, jako lepszego od siebie, to on pierwszy angażuje się w działalność opozycyjną. Na początku w tajemnicy przed Jarosławem.

Po ogłoszeniu stanu wojennego dr Kaczyński trafił do "internatu" w Strzebielinku, gdzie przesiedział 11 miesięcy. Gdy wyszedł, natychmiast zgłosił się do Lecha Wałęsy. Został jednym z najbliższych jego współpracowników. Wiele lat później, w 1991 roku, gdy Wałęsa zostanie prezydentem, Lech Kaczyński będzie starał się zając jego fotel w związku. Przegra z Marianem Krzaklewskim.

Po obradach Okrągłego Stołu, w których Lech wziął udział u boku Wałęsy, został wybrany do Senatu. Wraz z bratem należał do najbliższego grona współpracowników Wałęsy, który mianował go ministrem odpowiedzialnym za Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Ale do tego grona należy też Mieczysław Wachowski. Właśnie od konfliktu z Wachowskim rozpoczyna się "wojna na górze" - bratobójcza walka w szeregach niedawnych kompanów z opozycji.

Ta wojna nie skończyła się aż do końca. Kaczyński upierał się, że jego dawny szef był agentem SB. Wałęsa rewanżował się zarzutem o chorobę psychiczną. W ubiegłym roku sprawa [pomiędzy prezydentami trafiła do sądu.

Zwycięski szeryf
Krótko przed "wojną na górze" Jarosław Kaczyński buduje własny obóz polityczny - Lech przyłącza się do Porozumienia Centrum. Udaje mu się stworzyć klub parlamentarny, ale wkrótce partia wchodzi w egzotyczne sojusze i traci na znaczeniu. W czasach tryumfu lewicowych koalicji Lech Kaczyński znalazł przystań w Warszawie, jako prezes Najwyższej Izby Kontroli. W 1995 roku, gdy został odwołany (na rok przed upływem kadencji), Lech wraca na uczelnię.

W polityce pojawi się ponownie dopiero pięć lat później, tym razem, jako minister sprawiedliwości. Taktyka twardej ręki wobec przestępców trafiła w dobry czas. Lech Kaczyński w roli "szeryfa" był wówczas jednym z najlepiej ocenianych polityków. To na jego popularności Jarosław Kaczyński stworzył swój nowy, tym razem bardzo skuteczny projekt polityczny - PiS.

Krótki epizod rządowy, choć rząd Jerzego Buzka upada, pozwala Lechowi Kaczyńskiemu zostać prezydentem Warszawy, a później również prezydentem RP.

Choć w starciu z Donaldem Tuskiem sondaże wskazywały niemal równe wyniki, Lech zwyciężył wówczas zdecydowaniem i charyzmą. Ale i brakiem szorstkości, charakterystycznej dla Jarosława.

Po wygranych wyborach zameldował bratu wykonanie zadania . Nigdy nie przestał być lojalny wobec "tego lepszego" z bliźniaków.

Molly czeka na pana
Decyzje Lecha Kaczyńskiego jako głowy państwa będą jeszcze przedmiotem niezliczonych analiz i komentarzy. Być może niektóre zyskają inny wymiar po latach.

Gdy miną emocje polityczne, łatwiej też będzie dostrzec ludzką twarz prezydenta, której mieli okazje doświadczyć ci, którzy zetknęli się z nim bliżej.

Doświadczyły jej między innymi zwierzęta państwa Kaczyńskich. Molly, szaro-bura kotka wsiadła kiedyś w deszczowy dzień do auta prezydenta. Lulę, kundelka, Lech Kaczyński wypatrzył na stacji benzynowej, gdzie wylizywała wodę z kałuży. Zabrał ją do domu.
W ten sposób do Pałacu Prezydenckiego trafiły cztery zwierzaki.

Gdy wypalą się znicze
W Sopocie Kaczyńscy pozostawili duże mieszkanie. Lech zapowiadał, że jeśli wygra kolejne wybory, sprzeda je i - podobnie jak George Bush - kupi farmę na wsi. Z takim miejscu można przyjmować zagranicznych gości, nie tracąc jednocześnie kontaktu z wnuczką.

Już nie zdąży. Ale gdy wypala się znicze przy Pałacu Prezydenckim, po Lechu i Marii pozostanie inna pamiątka - tulipany "Maria Kaczyńska" wkopane przed katastrofą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska