Pani Otylia wybrała się na spacer do pobliskiego lasku razem z 91-letnim mężem, Bernardem Sikorskim. - _Właściwie to tym razem nie chciało mi się iść - _opowiada. - _Mąż jednak mnie namówił, więc poszliśmy. Rozdzieliliśmy się, mąż poszedł w jedną stronę, ja w drugą.
_Zaprawiona w bojach grzybiarka zauważyła na skraju lasu, że coś się świeci. - _Myślałam, że ktoś wyrzucił garnek, byłam ciekawa, więc podeszłam bliżej. To był wielki borowik.
_Sikorska miała kłopoty z oderwaniem grzyba z podłoża, zawołała szybko męża. Grzyb waży 1,60 kilo. Kapelusz ma długość 28 cm, a szerokość 26 cm. Jest wysoki na 26 cm.
W rodzinie śmieją się, że prababcia znajdzie grzyby nawet na drzewie. Sikorscy lubią chodzić na grzybobranie i żałują, że w tym roku grzybów jest niewiele. Mimo tego w wielopokoleniowej rodzinie państwa Sikorskich nieraz już w tym sezonie zajadali się nimi na kolację. Państwo Sikorscy nie wiedzą jeszcze, co zrobią z borowikiem. - _Jest zdrowy, więc być może go ususzymy - _usłyszeliśmy.
Duma z borowika
Tekst i fot. Anna Klaman

Otylia i Bernard Sikorscy z prawnukami Patrykiem, Jakubem, Szymonem i Mariką.
84-letnia Otylia Sikorska znalazła w sobotę na przechadzce wielkiego borowika. Cieszy się cała wielopokoleniowa rodzina.