Już po raz piąty - ale bez jubileuszowych fanfar - odbyła się w Ciechocinku impreza, która przyciąga nie tylko kuracjuszy i turystów, ale i melomanów. Zróżnicowany repertuar pozwolił na zaspokojenie oczekiwań tak jednych, jak i drugich. - "Halka", "Straszny dwór" i "Hrabina" to trzy opery, które wystawiliśmy z racji sto trzydziestej rocznicy śmierci Stanisława Moniuszki. To nasz hołd dla wielkiego kompozytora - mówi Kazimierz Kowalski, dyrektor naczelny i artystyczny Polskiej Opery Kameralnej.
Kuracjuszom bardzo spodobał się koncert "W krainie opery, operetki i musicalu", podczas którego znani artyści scen muzycznych zaprezentowali się w gorąco oklaskiwanym repertuarze. - Jak by mogło zabraknąć mojej ulubionej pieśni? - pyta Jan Staniszewski, który na wczasy do Ciechocinka przyjechał z południa Polski. Na festiwalu jest już po raz drugi i zawsze najbardziej oczekuje momentu, gdy ze sceny popłyną słowa: "Usta milczą, dusza śpiewa..."
- Koncert, który składa się z operetkowych i musicalowych "hitów", to uśmiech w stronę ciechocińskiej publiczności - mówi Kazimierz Kowalski, sam zakochany w operze narodowej i marzący o jej popularyzacji.
Godząc różne gusty organizatorzy zaproponowali także w programie festiwalu przeboje polskich kompozytorów, utwory Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz "Krakowiaków i górali". Oklaskiwano m.in. Danutę Dudzińską Agnieszkę Makówkę, Andrzeja Niemierowicza, Annę Cymmerman. Teresa May-Czyżowska i Bogusław Morka zostali uhonorowani przez Polskie Nagrania statuetkami za propagowanie muzyki operetkowej. W usytuowanym w pobliżu sceny stoisku Polskich Nagrań można było kupić płytę czy kasetę i trochę festiwalu przenieść do domu, w cztery ściany.
...dusza śpiewa
(erka)

Festiwal Operowo-Operetkowy wrósł mocno w ciechocińską tradycję letnich imprez.