To już tradycją toruńskiego święta fanów muzyki z delty Mississippi, że po koncertach muzycy grają jeszcze jam sessions. To dla fanów wielka gratka - na scenie spotykają się bowiem członkowie różnych zespołów, a ich muzyczne popisy są długo pozostają w pamięci. Tak było i w ten weekend, ale nie zabrakło tez naprawdę niezłych "oficjalnych" występów. Gorąco przyjęty został chociażby Sebastian Riedel - syn Ryśka - ze swą formacją Cree, podobali się też goście z zagranicy. Oczywiście, w sobotę wszyscy czekali na Dżem, który od lat pozostaje największą gwiazdą polskiego bluesa.
Dwa wieczory bluesa
(szym)

Michael Roach, gwiazda bluesa z USA, pokazał jak grano taką muzykę u jej źródeł - na głos i na gitarę.
Fani bluesa to bardzo wytrwały gatunek miłośników muzyki. Koncerty Toruń Blues Meeting kończyły się prawie o świcie...