Zastanawiacie się pewnie, co to za dziwaczne pytania. Od razu uspokajam - nie pochodzą z testu ani klasowego sprawdzianu. To tylko mały fragment nietypowej lekcji historii, która odbyła się w bydgoskiej delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej. Z zaproszenia Biura Edukacji Publicznej IPN skorzystali wasi koledzy z XIII LO. Sądzę, że nie żałowali, choć wykład trwał dłużej niż dwie godziny lekcyjne.
Już coś słyszeli
13 grudnia minęła 21. rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. - Tego tematu jeszcze nie przerabialiśmy. Będzie dopiero w drugim semestrze - _zapewniali licealiści. Niektórzy przypomnieli sobie, że już w podstawówce coś o tym słyszeli.
- _Więc na pewno wiecie, co to była godzina policyjna? - _Tomasz Chinciński, historyk z BEP próbował w niekonwencjonalny sposób poprowadzić lekcję poświęconą najnowszej historii. Najodważniejszą w grupie okazała się Oliwia Przybylska: - O pewnej godzinie nie można było wychodzić z domu - zainterpretowała jeden z rygorów stanu wojennego. Oliwia odgadła również, gdzie w naszym regionie znajdowały się miejsca, w których internowano działaczy "Solidarności" (więzienie w Potulicach i w Fordonie).
Licealiści z "13" dowiedzieli się, że do miejsc odosobnienia (zwane były "internatami ") trafiło w całym kraju 10 tysięcy osób. - _Internowani nie poddawali się, próbowali wyrażać sprzeciw. Przejawem oporu były nietypowe demonstracje, polegające na bardzo dokuczliwym waleniu w parapety - odkrywał mało znane epizody Tomasz Chinciński.
Ku serc pokrzepieniu
Warto było przyjść do IPN choćby po to, by obejrzeć archiwalne egzemplarze "bibuły", którą produkowali i kolportowali w stanie wojennym działacze oświatowej "Solidarności" w Bydgoszczy (obecnie znajdują się w zbiorach Muzeum Oświaty). - Za takie coś groziło więzienie, a jednak nie brakowało ludzi, którzy ryzykowali. Sprzęt był prosty - wałek do ciasta, papier z tekstem przepisanym na maszynie i kalka. Tak powstawały duplikaty, które potem kolportowano w mieście - tłumaczył Tomasz Chinciński, pokazując unikatowe ulotki z twórczością anonimowych autorów, _która miała podtrzymywać społeczeństwo na duchu.
Oprócz "bibuły" były jeszcze pieczątki; do ich wykonania potrzebny był kawałek drewna, kawałek gumki do wymazywania ołówka i śrubka. Treść i elementy graficzne zależały od inwencji autora. Szczególne zainteresowanie młodzieży budziła ta, na którejś ktoś mozolnie wyciął napis "WRONA nas nie pokona" (WRONA czyli Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, która "wykluła" się 13 grudnia 1981 r.)
Spacer w porze dziennika
Klub Pomorskiego Okręgu Wojskowego wypożyczył rzutnik, dlatego wykładowi mogła towarzyszyć prezentacja historycznych zdjęć. - _Na tej fotografii widać milicjantów, którzy otaczają uczestników kontrpochodu, zorganizowanego po mszy za ojczyznę. Funkcjonariusze używali krótkich pałek, zwanych "bananami". ZOMO (_Zmotoryzowane Oddziały Milicji Obywatelskiej - przyp. aut.) posługiwało się długimi pałkami, które opozycja nazywała "lolami" - objaśniał pracownik IPN.
Cały wykład naszpikowany był ciekawostkami. Licealiści dowiedzieli się, po co noszono opornik w klapie ("Na znak oporu ") i dlaczego w wielu miastach popularne stały się spacery o godzinie 19.30 ("Tak manifestowano sprzeciw wobec reżimowej telewizji i jej czołowej audycji informacyjnej "Dziennika Telewizyjnego ").
Tomasz Chinciński: - _IPN częściej będzie organizował takie lekcje. Chcemy m.in. przypomnieć młodym bydgoszczanom wydarzenia z 19 marca.
Dwie dekady po
Hanka Sowińska

W nietypowej lekcji w bydgoskiej delegaturze IPN wzięli udział uczniowie klasy IV d z Liceum Ogólnokształcącego nr XIII: Dorota Filipowska, Karolina Rafalska, Tomasz Kondraciuk, Magdalena Gościńska, Maciej Kondraciuk, Oliwia Przybylska, Katarzyna Rzepa i Ewelina Biedakowska wraz z nauczycielem historii Jarosławem Pilichem. Po prawej stronie Tomasz Chinciński z Biura Edukacji Publicznej IPN.
Czy "banan" był krótszy od "loli", po co noszono opornik w klapie, czy "ścieżka zdrowia" rzeczywiście wychodziła na zdrowie, dlaczego w "internatach" walono w parapet?