"W pobliżu gorzelni znajdują się bloki mieszkalne oraz Dom Dziecka i prywatne posesje. Wydobywający się z wysokiego komina dym jest utrudnieniem w codziennym życiu mieszkańców" - czytamy w piśmie, jakie dotarło do redakcji "Pomorskiej", - Wysłałem je również do odpowiednich organów, w tym Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Bydgoszczy - mówi Janusz Złotowski, przewodniczący Rady Miejskiej w Lubieniu Kujawskim, interweniującym w imieniu mieszkańców.
Zdaniem burmistrza Pawła Wiktorskiego, znającego sprawę, problem emisji dymu i pyłów z gorzelni rzeczywiście wymaga załatwienia. Czy można to jednak zrobić z dnia na dzień? - Gdybym chciał załatwić sprawę natychmiast, musiałbym zamknąć obiekt - mówi Włodzimierz Mikulski, p.o. prezesa Ośrodka Hodowli Zwierząt Zarodowych, zawiadujący gorzelnią.
- To stary budynek z 1904 roku, co nie jest bez znaczenia. Staramy się palić węglem najlepszej jakości, bo nie stać nas na ekogroszek. Uważam, że nie tylko my zanieczyszczamy środowisko w Lubieniu Kujawskim, ale tylko my mieliśmy w ostatnim czasie osiem kontroli, wszystkie na podstawie donosów. Jeśli będę musiał zamknąć gorzelnię, pracę straci dziesięć osób - mówi prezes Włodzimierz Mikulski. Mieszkańcy Lubienia Kuj. przyznają, że gorzelnia "kopciła" od zawsze, ale tej zimy jest to szczególnie uciążliwe. I oczekują rozwiązania problemu. i