Trzyletnia Marysia Woźniczka z Rytla przepada za dziadkiem Stefanem z Chojnic. Nie ma się co dziwić. Gdy przyjeżdża, dziadek spędza z nią cały swój czas.
- Gdy Marysia nas odwiedza, razem z żoną cały dzień poświęcamy tylko jej - wyznaje Stefan Słomiński. - Nic innego się nie liczy.
Dziadek jest wpatrzony we wnuczkę jak w obrazek i chwali się nią, gdzie tylko może. Jest dumny, bo Marysia, choć do przedszkola jeszcze nie chodzi, potrafi odczytywać nie tylko litery, ale i nazwy miejscowości z mapy. Mama Joanna zdradza, że fascynacja małej geografią zaczęła się, gdy w ub. r. wracały latem z Jastarni. Odtąd dziewczynka chętnie dzieli się swoją wiedzą z innymi. A o ukochanym dziadku z Chojnic wie nawet to, gdzie służył w wojsku.
- Córka przywozi do nas wnuczkę dwa czy trzy razy w tygodniu - cieszy się Słomiński. - W inne dni Marysia zostaje u drugich dziadków.
Jak wyglądają chojnickie gościny? Zwyczajnie - śniadanie, spacer, zakupy. Niezwyczajnie: tańce z babcią i dziadkiem w kółeczku, i lektury, np. "Świnki Trzy“ czy "Królewna Śnieżka“. - Nie oglądamy telewizji, bo u nas nie ma prądu - śmieje się Słomiński. - Marysia często bawi się na dziecięcym laptopie i naklejkami.
Dziadkowie przy wnuczce poznają angielski. Marysia zna odpowiedź na każde pytanie o kolory - jej mama jest nauczycielką. - Z wnuczką rytm dnia zmienia się o 180 stopni, ale nam to odpowiada - wyznaje Słomiński.
Czekamy na kolejne kandydatury na babcię i dziadka na medal. Wystarczy wypełnić kupon (na www.pomorska.pl) i przesłać do redakcji z dopiskiem "Babcia na medal“).