Elana Torun - Tur Turek
ELANA TORUŃ - TUR TUREK 0:0
Sędziował: Tomasz Tobiański (Pomorski ZPN). Widzów 150
ELANA: Kryszak - Zamiatowski, Sobolewski, Dreszler - Świderek - Melerski (62. Regulski), Młodzieniak, Kassian (84. kaplarny), Trojanowski (70. Poczwardowski) - Zamara (75. Drwięga), Grube.
W ostatniej chwili trener Dariusz Durda zmuszony był dokonać zmian w wyjściowej jedenastce i ustawieniu swojego zespołu. W szatni nie pojawił się bowiem Nigeryjczyk Onyekachi (problemy formalne). W tej sytuacji Łukasz Grube powędrował do ataku. Jego miejsce w środku pola zajął Adam Młodzieniak, zaś na lewą stronę szkoleniowiec TKP desygnował Marcina Trojanowskiego; ten zaś wymieniał się pozycjami z drugim skrzydłowym Maciejem Melerskim.
Ze wskazaniem na Elanę
Gospodarze rozpoczęli z animuszem. Już w 4 min. znakomitym krossowym podaniem popisał się "Saszka" Zamara, lecz Trojanowski nie zdążył na czas zamknąć akcji. Rozochocony Białorusin pięć minut później dostrzegł wysuniętego przed bramkę Dawida Kreta; podjął próbę przelobowania bramkarza, lecz piłka spadła na górną siatkę. Niewątpliwe pierwszy kwadrans spotkania przebiegał przy lekkkiej przewadze toruńskiej drużyny. Kolejną dobrą okazję podopieczni Durdy mieli w 16 min., wówczas to Grube przy rzucie wolnym zaskoczył graczy Tura dobrym podaniem do Młodzieniaka, który bez namysłu uderzył futbolówkę w kierunku bramki gości, lecz tak poszybowała, niestety, tuż przy słupku.
Gracze Tura w tej fazie meczu groźni byli jedynie przy stałych fragmentach gry, gdy piłkę z rzutów rożnych czy wolnych uderzał kąśliwie Michał Pietrzak. Defensorzy Elany i Przemysław Kryszak w bramce, byli jednak zawsze tam. gdzie zachodziła potrzeba.
W 30 min. kibice na głównej trybunie podnieśli się z krzesełek. Po wymianie, piłki na jeden kontakt, między Melerskim, Zamarą i Grube - napastnik TKP wszedł między dwóch obrońców Tura, pociągnął z piłką kilka metrów i soczyście uderzył. Futbołówka zmierzała pod poprzeczkę, lecz w ostatniej chwili zmieniła parabolę lotu i niemal otarła górną część bramki. Ta akcja nie zakończona golem nieco zdeprymowała gospodarzy bowiem minuty dzielące drużyny do przerwy oddali rywalom. I zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Najpierw Robert Hirsz w polu karnym wykorzystał gapiostwo obrońców Elany i strzelił po ziemi, lecz Kryszak nie dał się zaskoczyć, zaś w doliczonym czasie wspomniany Pietrzak, stojąc 10 m przed bramką, uderzył piłkę z obrotu, na szczęście bardzo niecelnie.
Zostawili kawał zdrowia
Po zmianie stron zawodnicy obu zespołów walczyli na placu z jeszcze większą werwą. Trudno było odmówić jednej i drugiej drużynie zaangażowania i wysiłku włożonego w grę. Niestety, zrobił się mecz typowej walki, co zdecydowanie obniżyło jego poziom sportowy. Przemarznięci kibice wyczekiwali na płynne akcje z obu stron, celne strzały i interwencje bramkarzy. Ale były to płonne oczekiwania. Dosłownie na palcach jednej dłoni można było się doliczyć sytuacji podobramnkowych. Szkoda, że w 65 min. Grube nie zdecydował się na natychmiastowy strzał, lecz wycofał piłkę do wbiegającego Kassiana, a później piłka po strzale Łukasza Drwięgi trafiła tylko w boczną siatkę.
Piłka meczowa mogła należeć tymczasem do gości, jednak Pietrzak z bliskiej odległości fatalnie przestrzelił. Pytany o tę sytuację - tylko bezradnie rozłożył ręce. I dobrze
OPINIA TRENERA
Dariusz Durda
trener Elany
- Liczyłem, że zespół podejmie ryzyko i z większą determinacją zaatakuje. Tym razem się nie udało. Cieszę się jednak, że drużyna się cementuje. Ciułamy punkty i wierzę, że w kolejnym meczu pozostaniemy niepokonani.