https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Elektrownia jądrowa jest nam niezbędna

Rozmawiała Agnieszka Wirkus [email protected] tel. 052 32 63 182
Tomasz Lotz
Tomasz Lotz Fot. Agnieszka Wirkus
- Jest bardzo wiele gmin, które chcą mieć u siebie elektrownię jądrową - mówi Tomasz Lotz, ekspert od rynku energii z Centrum im. Adama Smitha


- To nie jest program budowy pojedynczego bloku, tylko przynajmniej kilku elektrowni oraz ich zaplecza. W tej chwili nie mamy żadnych przepisów, które umożliwiałyby uzyskanie zgody na budowę i eksploatację elektrowni jądrowej. Nie ma nawet prawa, które określałoby w jaki sposób wybierzemy firmę, która nam ją sprzeda. Bo sami nie będziemy projektować elektrowni jądrowej. Musimy skorzystać z usług jednego z kilku światowych producentów.

Na świecie funkcjonuje około 410 reaktorów. Kolejne 240 ma zostać uruchomione. W branży coś się więc dzieje.

- Polska już raz próbowała zbudować elektrownię jądrową. Nie udało się. Nie obawia się pan, że tym razem będzie podobnie?

- Wszystkie polskie elektrownie mają tak zwaną moc zainstalowaną na poziomie około 35 gigawatów. To za mało. Już teraz tylko okręg warszawski ma deficyt blisko jednego gigawata. Gdy na przykład wszyscy będą chcieli jednocześnie obejrzeć ciekawy program w telewizji, zagotować wodę w czajniku elektrycznym i z powodu upału więcej będą korzystać z klimatyzacji - grozi nam blackout. System będzie tak bardzo przeciążony, że przestanie działać.

Aby szybko zwiększyć moc istniejących elektrowni węglowych, można dobudować w nich bloki. To jednak nie pozwoli nam pozyskać brakujące osiem gigawatów. Poza tym klasyczna elektrownia obarczona jest wieloma mankamentami. Emituje dwutlenek węgla, a w jej okolicach rozsiewane są pierwiastki promieniotwórcze - pochodzą one ze spalonego węgla.

Energetyka jądrowa nie jest oczywiście jedyną alternatywą. Musimy też myśleć o odnawialnych źródłach energii, które powinny stanowić 10-20 procent całości.

- Dlaczego tak niewiele?

- Nie mamy większych możliwości. W Polsce jest tylko około 500 tysięcy hektarów, które można przeznaczyć pod biopaliwa. Jedynie na wybrzeżu i w okolicach Poznania możemy stworzyć farmy wiatrowe. Nie mamy też zbyt wiele miejsc, gdzie możemy rozwinąć elektrownie wodne.

Możemy oczywiście nie brać tych ograniczeń pod uwagę i inwestować w ekologiczne źródła energii. Ale wówczas - przynajmniej na początku - korzystanie z nich będzie wielokrotnie droższe niż gdybyśmy wybrali elektrownię jądrową lub węglową. Zapłacimy nie tyle za sam prąd, ile za infrastrukturę, potrzebną do jego pozyskania.

- Budowa elektrowni jądrowej to też kosztowna inwestycja.

- To zależy jak na to spojrzeć. Warto natomiast zdawać sobie sprawę, że takie siłownie zasilane są uranem, dostarczanym przez stabilne państwa - na przykład USA, Kanadę, Australię. W Polsce też mamy złoża uranu. Nie wydobywamy go, bo znajduje się w tak atrakcyjnych turystycznie miejscach jak Sudety i okolice Krynicy Morskiej. Poza tym uran taniej jest kupić. Kilogram kosztuje 200-300 zł. Nawet jednak gdyby był kilka razy droższy, to i tak koszt wytworzenia energii jądrowej pozostałby bardzo niski.

- Dlaczego?

- Można przeprowadzić prostą kalkulację. W obrocie między elektrowniami i kopalniami, tona węgla kosztuje średnio 200 zł. Żeby wyprodukować rocznie jeden gigawat prądu, trzeba spalić 2,5 mln ton węgla. Będzie trzeba za niego zapłacić 500 mln zł!

W przypadku elektrowni jądrowych, potrzeba tylko 29 ton uranu, czyli tyle ile jest w stanie przewieźć jeden TIR. Jeżeli kilogram uranu kosztowałby 200 zł, to rocznie trzeba by go kupić za 5-6 mln zł.

- Czy to oznacza, że za kilkanaście lat będziemy płacić niższe rachunki za energię?

- Nie. Przykładowe wyliczenia podałem, aby pokazać znikomy wpływ ceny paliwa na koszt wytworzenia energii elektrycznej.

Do ceny prądu doliczane są koszty budowy elektrowni oraz jej rozbiórki po 60 latach pracy. Poza tym energetycy muszą płacić gminie, na terenie której działają. We Francji przekazują na jej konto 25 mln euro rocznie. Proszę sobie wyobrazić pięciotysięczne miasteczko z budżetem na poziomie 2-3 mln euro, które dostaje 25 mln euro!

- A wszyscy mieszkańcy mają zapewnioną pracę.

- Z pewnością mają pierwszeństwo podczas rekrutacji. Jeśli nie dostaną etatu w elektrowni, to pracę mogą znaleźć w przedsiębiorstwach, z którymi będzie ona współpracować. Wszystko czego będzie potrzebował zakład - jedzenie do stołówki, papier do biur - musi kupić od lokalnych firm lub za ich pośrednictwem.

- Roztacza pan piękną wizję. Jednak podczas dyskusji o budowie elektrowni jądrowych, zawsze najpierw myśli się nie o plusach, ale o katastrofie w Czarnobylu.

- Mówi się, że gdyby nie było komunizmu, to w Czarnobylu nigdy nie wydarzyłaby się taka katastrofa. W elektrowni dopuszczono bowiem do tak wielu zaniedbań, że coś musiało się stać. Po pierwsze reaktor służył dla celów militarnych - otrzymywano tam pluton do budowy bomb jądrowych. Tego typu instalacji nie stosuje się obecnie w elektrowniach.

Wbrew obiegowej opinii, w Czarnobylu nie doszło do wybuchu jądrowego, tylko chemicznego. W dniu katastrofy przeprowadzano eksperyment dla uczczenia święta pierwszego maja, wyłączono wszystkie zabezpieczenia i doprowadzono reaktor do granicy stabilności. W między czasie przyszła druga zmiana, której nie przekazano istotnych informacji o tym co się dzieje w zakładzie. Reaktor wypadł ze stanu stabilności. W sekundę osiągnął on moc wszystkich reaktorów na Ziemi. Zaczął się tak szybko ogrzewać, że para - którą był chłodzony - rozłożyła się na wodór i tlen, a potem ponownie połączyła w wodę. Doszło do wybuchu, który rozszczelnił betonową osłonę reaktora.

Skutki uwolnienia się z elektrowni radioaktywnej chmury pyłu nie były tak straszne, jak pokazywano to - zresztą z przyczyn politycznych - w zachodniej telewizji. Polski rząd zareagował z opóźnieniem - bo czekał na zgodę Moskwy - więc pocztą pantoflową problem urósł do gigantycznej katastrofy. Faktycznie bezpośrednio w wyniku wybuchu i podczas akcji ratowniczej zginęło 36 osób.

Obecne reaktory mają mnóstwo zabezpieczeń. System raportowania o wszelkich wydarzeniach jest doprowadzony wręcz do absurdu. Informuje się nawet o stłuczce na parkingu. Reaktor jest świetnie zabezpieczony. Umieszczone w nim pręty z paliwem otoczone są powłoką. Całość zanurzona jest w kadzi wodnej. Ta zaś znajduje się w dwuwarstwowym, betonowym bunkrze. Specjaliści od energetyki jądrowej zapewniają, że jeżeli samolot miałby uderzyć w bunkier to oni wolą być w elektrowni niż w samolocie.

- Protesty - szczególnie ekologów - budzi transport odpadów z elektrowni jądrowych.

- Jest kilka propozycji co zrobić ze zużytym paliwem. Powstał program międzynarodowy współpracy. Przewiduje on, że uran jest wypożyczany, a po spaleniu oddawany dostawcy. Inny sposób to przechowywanie odpadów w nieużywanej części reaktora i potem wywożenie wszystkich prętów do ich stałego miejsca składowania. Trzecia ścieżka to metoda transmutacji, czyli zmienienie pierwiastków z odpadów w pierwiastki, które mają krótszy czas rozpadu.
Obecnie najprościej jest składować odpady w hermetycznych beczkach, umieszczonych na przykład w wydrążonych głęboko po ziemią pokładach soli. Wówczas znajdują się one daleko od ludzi, nie mają kontaktu z wodą i - wbrew obawom - nie stwarzają żadnego zagrożenia.

- Sądzi pan, że Polacy przekonają się do budowy elektrowni?

- Z tego co wiem z Ministerstwa Gospodarki, jest bardzo wiele gmin, które chcą mieć u siebie elektrownię jądrową. Pytają o nią. Województwo zachodniopomorskie samo zabrało się za opracowanie projektu, przygotowującego obszary pod taką inwestycję. Tamtejsi samorządowy wiedzą, że jest im to potrzebne. Obecnie energetyczne moce wytwórcze skupione są na południu kraju. Dlatego pojawił się pomysł, aby uruchomić elektrownię jądrową na północy kraju - na przykład w Żarnowcu, Klępiczu. Jednak pod uwagę brane są też inne lokalizacje - między innymi okolice Tomaszowa Mazowieckiego. Decyzja powinna zapaść do końca roku. Jeżeli będzie bardzo silny opór mieszkańców, zostanie rozpatrzona inna lokalizacja.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
saver

A nie lepiej farmy solarne i wiatrowe?

i
inż. Rafał Krajewski
Nic nie jest na wieczność - oprócz odpady jądrowe!

Czy EJ jest alternatywa?
Elektrownia Atomowa nigdy nie jest alternatywą. Elektrownia musi mieć prawo się zepsuć przewrócić lub wybuchnąć tak, aby nie grozić kataklizmem całemu regionowi i jego mieszkańcom.. Niestety taka jest rzecz natury, ze awarie są i zawsze będą. Elektrownie węglowe i gazowe wybuchały, widzieliśmy to ostatnio n.p. w elektrowni Dolna Odra. Widzieliśmy to tez w elektrowniach atomowych. I mam nadzieje, ze się mylę, jeżeli powiem, ze to były nie ostatnie.

Co jest tańsze EJ czy wiatr?
Przykład: 400 wiatraków Enercon E-126 (7,5) MW = 3000 MW można postawić na powierzchni ok. 200 km^2. 3000 MW jest to oczywiście moc zainstalowana - liczy się około 2000 godzin/anno czasu użytku/anno na wiatrak. Czyli około razy cztery powierzchnie 200 km^2 = 800 km^2 żeby dorównać EJ z mocą 3000MW. Odpowiada to 4,3% powierzchni Pomorza a 0,25% Polski - wiatr wieje nie tylko na pomorzu.

Przy tych wielkościach liczy się około 1 milion euro za instalowany MW wiatraka, potrzebne są 12.000 zainstalowanych MW = 12 miliardów Euro, wiatr jest za darmo. Szwedzi budują właśnie park 2000 do 4500 MW: na powierzchni 450 km^2 powstają 1101 wiatraki typu E-101 i E-126. Aktualny rozwój budowy można sprawdzić pod: www.svevind.se/Projects

Koszta EJ w Polsce ocenia prof. Andrzej Strupczewski z Instytutu Energii Atomowej PolAtom na 4,68 miliardów euro za 1000 MW. Wnioskując z tego 3000 MW kosztować będą ok. 14,04 miliardów euro, nie wliczone jest w to, ze uran będzie drożeć, nie wspominając koszt demontażu i, ze koszta składowania śmieci są na "wieczność"

Czy Polska będzie nieuzależniona własna EJ?
Niestety uzależnienie jest nieuniknione:
po pierwsze – z moich informacji wynika, ze ani wydobywanie Uranu ani skomplikowany proces jego przetwarzania nie odbędzie się w Polsce. Wydobywanie Uranu to toksyczny biznes. Ten biznes przynosi ze sobą poważne problemy zdrowotne i ekologiczne. Widać jest tez n.p. w byłym DDR /Wismut AG jak trudna jest odnowa dziedzictwa wydobywania Uranu. Koszta renaturyzacji wynoszą aktualnie 7 miliardów Euro, za to płacą wszyscy podatnicy,

po drugie – wątpię, ze jest ktoś w Polsce kto potrafi zbudować EJ, ergo: jeszcze więcej technologi i know-how musi być importowane.

Na koniec trzeba by jeszcze wspomnieć, ze tez zasoby uranu na świecie się skończą: przy tempie dzisiejszego zużycia do ok. 2040 (International Energy Agency, IEA ). Co do reszty: ropa do 2035, gaz prawdopodobnie 2040 a węgiel maksymalnie 2100 (International Energy Agency, IEA).

Dla Francuza i innych ekspertów to eksport EJ do Polski będzie niezłym interesem. Czy naprawdę jest warto dla kilka marnych procent prądu z EJ w Polsce na tak krotka metę ponosić tak duże ryzyko? Nie wspominając, ze na ryzyku kontaminacja śmieciami będziemy siedzieć my w Polsce i setki następnych pokoleń na "zawsze".

Czy wiesz ile jest wiecznych repozytoriów odpadów jądrowych na świecie? Odpowiedz brzmi: zero! A góra śmieci rośnie z dnia na dzień. Odpady nie tylko promieniują tak jak n.p. Pluton 239 przez 24.000 lat ale są również toksyczne. Dostana się one do wody gruntowej lub do powietrza oznacza to kataklizm dla ludzi. Z elektrowni atomowych na całym świecie dochodzi rocznie około 12.000 ton nowych odpadów z rdzenia.

Rak z elektrowni atomowych, szczególnie dzieci żyją niebezpieczne. Wyniki badania niemieckiego Federalnego Urzędu ds. Ochrony przed Promieniowaniem pod nazwa KiKK wskazują na to, ze w pobliżu elektrowni jądrowych małe dzieci maja znacznie większe ryzyko zachorowania na białaczkę oraz inne choroby raka. Wszystko wskazuje na to, że promieniowanie jest przyczynowo odpowiedzialne.

W Niemczech z 17 EJ są aktualnie tylko 4 w sieci - bo tam wychodzą 100 tys. na ulice. Siemens ogłosił, ze nie będzie dalej prowadzić technologii EJ - bo się to nie opłaca i produkuje tylko negatywna prasę. Zielone technologie są jedyna przyszłością jaka mamy, które będą budowane na całym świecie wiec czas się za to zabrać tez w Polsce. Budować EJ w Polsce jest wyłącznie polityczną zachcianka.

Ręka w rękę - energia jądrowa i bomba atomowa. Cywilna i wojskowa technologia jądrowa były i nadal są ze sobą powiązane. W wielu krajach pod przykrywką cywilnego użytku realizowane są programy broni jądrowej.

Tak, Polska potrzebuje więcej energii, Włochy potrzebują więcej energii, większość krajów rozwiniętych potrzebuje więcej energii a kraje rozwijające się potrzebują jeszcze więcej energii. Czy coś zauważyliśmy? Taką mam nadzieje – rozpędzamy się coraz bardziej a przed nami przepaść. Zbliżamy się do granicy. Granicy rośnięcia, rozpędzania się oraz dzikiego kapitalizmu. Czy zdążymy wyhamować tą pogon w przepaść?

Elektrownie szczytowo-pompowe, szczególnie w Norwegii są prawdopodobnie dużą częścią rozwiązania problemów stabilizacji i akumulowania ee w sieci europejskiej. W kręgach fachowych już od dłuższego czasu dyskutuje się o tym, ze Norwegia może się stać baterią europy. Największą i najrozsądniejszą szansą na generowanie czystej energii dla Europy jest program "DeserTec" w pobliżu regionów równikowych, tam gdzie energii jest w bród. Rozwiązanie problemu czystej energii w Polsce znajduje się wiec głownie poza jej granicami.

Emisja dwutlenku węgla będzie w przyszłości najprawdopodobniej nadal wzrastać i przyniesie ze sobą wiele problemów tez demograficznych szczególnie na terenach równikowych. Pytanie jest kiedy zdołamy to wyhamować. Czekanie do wyczerpania się źródeł paliw kopalnianych skończy się najprawdopodobniej nie najlepiej. Wiara w EJ skończyła się już w dwóch przypadkach katastrofalnie, pomijając mnóstwo mniejszych awarii.
a
atom.org.pl
W dniach 22-23 października 2009 odbędzie się konferencja z wycieczką po EJ w Mochovcah na Słowacji pt. „Doświadczenia z eksploatacji istniejących i budowy nowych bloków energetycznych w elektrowni jądrowej Mochovce na Słowacji”. wiecej info: www.atom.org.pl
o
obserwator
Jak winika z artykulu nie taki diabel straszny jak go maluja, dzisiaj elektrownie atomowe - szczegolnie na zachodzie, niemczech - nie sa w modzie, tak jak przed paroma laty z dziura ozonowa, nie wazne czy ekonomicznie sluszne ale najwazniejsze ze kierunek polityczny pasuje. Mysle ze za pare lat europejscy politycy zapomna o elektrowniach atomowych gdyz bedzia miali cos innego czym bedzie mozna ludzi straszyc. Jestem za budowa.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska